Szczerze mówiąc, nawet nie chcę pamiętać swojego ślubu. Chcę zapomnieć zarówno o przygotowaniach do niego, jak i samej ceremonii. Gdy tylko wspomnienia wracają, natychmiast zaczynam płakać. Dzięki Bogu, że wszystko już minęło, ale niesmak pozostał.
Właśnie skończyłam studia, gdy stawałam na ślubnym kobiercu. Pracowałam w niepełnym wymiarze godzin, ale razem z otrzymanym stypendium, na życie wystarczał. Co więcej, w ciągu roku zaoszczędziłam przyzwoitą kwotę, aby odpowiednio zorganizować ślub. Zrozumiałam, że moi rodzice nie będą w stanie mi pomóc, ponieważ nie mają możliwości finansowych. Nie spodziewałam się żadnej pomocy z ich strony.
Zachowanie narzeczonego i jego rodziców wryło mi się w pamięć i duszę
Rodzice mojego męża są młodsi i bardziej zaawansowani. Zaczęli się kłócić, że rodzice powinni pokryć wszystkie wydatki związane ze ślubem, aby uroczystości wypadły na równym poziomie. Kiedy jednak powiedzieli mi kwotę, zdałam sobie sprawę, że nie mogę jej wyłożyć. Tak, i jestem za tym, żeby para sfinansowała wesele. Mieliśmy cały rok - każdy mógł odłożyć. Ponadto pensja mojego narzeczonego była wyższa niż moja. Byłam gotowa wziąć pożyczkę, ale z pewnością nie zamierzałam ciągnąć od rodziców.
Mama dała mi ostatnie 15 000 - nie miała w ogóle pieniędzy. Ja też nie chciałam ich brać, ale wzięłam, żeby nie urazić rodziców. Ponieważ mój budżet był ograniczony, zaprosiłam na wesele tylko najbliższych krewnych. Oczywiście chciałam też zaprosić znajomych, ale nie nie było mnie stać. I tak trzeba było wziąć małą pożyczkę.
Wszyscy razem poszliśmy wybrać salę weselną. Kiedy dowiedziałam się, ile kosztuje jedno miejsce, po prostu zalałam się łzami. Przyszła teściowa zaczęła mnie wypytywać i testować. Wieczorem umówili się na rodzinną naradę i zaczęli między sobą dyskutować o moich rodzicach. Beze mnie oczywiście. Na przykład stwierdzili, że moi rodzice powinni wziąć pożyczkę i zrobić normalne wesele swojej córce, ponieważ nie ma żadnych oszczędności.
Następnego dnia ukochany zaczął mówić słowami swojej matki. Powiedział, że zażądała odwołania gości, skoro takie coś. Wyjaśniłam panu młodemu, że moi rodzice są niewypłacalni, są emerytami. Tymczasem on postawił na swoim. - Widzisz, pożyczkę, którą weźmiesz, aby opłacić miejsca dla moich gości, będziemy musieli spłacić razem, bo wtedy już będziemy małżonkami. A to jest niesprawiedliwe! - stwierdził po kalkulacjach.
Byłam tak zraniona i dotknięta, że nie mogę ci powiedzieć. Nie powiedziałam o tym rodzicom. Jednak jego matka postawiła na swoim. Nie rozumiała też, po co zawracałam sobie głowę tak małym kredytem – sama bym go zamknęła z dwóch pensji - drwiła.
Tego dnia pokłóciłam się z narzeczonym i wyszłam. Nawet nie wróciłam do domu na noc, bo byłam bardzo zraniona. Nie mogłam zerwać z nim stosunków, bo bardzo go kochałam. Co więcej, wcześniej nie mieliśmy żadnych problematycznych sytuacji.
W końcu doszło do wesela. Przyjaciel pożyczył mi pieniądze, więc zrobiłam to bez pożyczek w banku. Oddałam mu wszystko.
Teraz żyje nam się bardzo dobrze. Mój mąż zapomniał o tej sytuacji, ale ja nie mogę. W ogóle nie pozwalam mojej teściowej się do mnie zbliżać - bardzo się na nią gniewam. Mąż komunikuje się z rodzicami, ale zdecydowałam się ignorować teściów, chociaż próbują nawiązać ze mną relację.
O tym się mówi w ostatnich dniach: Krzysztof Jackowski już wie, co nas czeka wiosną i latem. Jasnowidz nie ma dla nas najlepszych wieści