Niemal w każdy weekend wstaję, robię porządek w domu i idę zrobić to samo do mieszkania syna i synowej. Widziałam, że rodzina jest jeszcze bardzo młoda i może nie zdążyć jeszcze wszystkiego. Dlatego spieszyłam się, aby pomóc, jak tylko mogłam. Sprzątałam, przygotowywałam coś do jedzenia, bawiłam się z wnukiem.

Plany na najbliższą sobotę były więc mniej więcej takie same. Mój syn i synowa i ja wypiliśmy po filiżance kawy, zjedliśmy ciasto, potem para poszła do centrum handlowego, a ja zostałam z ich synem.

Przed zajęciem się wnukiem postanowiłam pójść do łazienki i umyć ręce. W tym czasie zażółcenie po kąpieli przykuło moją uwagę. Uznałam, że dzieci nie mają czasu na śledzenie wszystkiego, więc postanowiłam pomóc w tej sprawie. W mniej niż godzinę cała łazienka świeciła.

Zadowolona udałam się do pokoju dziecięcego. Chciałabym, żeby dzieci przyszły wcześniej i chwaliły mnie za pomoc. Tymczasem nie potoczyło się tak, jak myślałem. Kiedy synowa weszła do łazienki, od razu zaczęła prychać i demonstrować niezadowolenie. Powiedziała, że ​​nie musiałam niczego myć, bo ona ma już ustalone, co kiedy zrobi.

Reakcja synowej wbiła mnie w podłogę

Nie rozumiałam jej reakcji. Czy zrobiłam coś złego? Kiedy byłam w jej wieku i pomagała mi teściowa, byłam po prostu szczęśliwa. Kto wtedy pomoże, jeśli nie rodzina? Co więcej, rozumiem, jak wiele spadło teraz na jej barki. Robiąc to wszystko samemu, możesz zwariować. Na tym słowie się rozstałyśmy. Myślałam, że nie poprosi mnie więcej o pomoc przy wnuku.

Gdy próbowałam wyjaśnić to z synem, powiedział mi, że jego żona zareagowała tak gwałtownie, gdyż jej własna matka wciąż powtarzała jej, że nie poradzi sobie jako gospodyni domowa, żona i matka. Jednocześnie nie starała się nauczyć córki gospodarowania czasem, aby móc wszystko ze sobą pogodzić.

Robiła wszystko sama, mówiąc córce, że osobiście zrobi to lepiej. Teraz rozumiem, że moja synowa dopiero uczy się organizacji, stara się bezboleśnie przejść z roli rodzinnego nieudacznika, w rolę samodzielnej i szczęśliwej kobiety, a ja stałam się kolejną osobą, która jej pokazała, że wciąż sobie nie radzi... Poszłam ją przeprosić i dać znać, że już rozumiem wszystko. Teraz znowu się spotykamy, ale już nie wtrącam się w harmonogram dnia synowej.

Zerknij: Sławomir Świerzyński nie kryje rozgoryczenia. Wszystko w związku z wysokością emerytury, jaką wyliczył mu ZUS

O tym się mówi: Zima znów o sobie przypomni. Cały kraj znajdzie się pod śniegiem. Synoptycy wskazali dokładną datę