Co się ze mną stanie, gdy osłabnę, sama nie będę mogła iść do sklepu, nie zrozumiem, jak i ile zapłacić rachunki za media - no ogólnie, kiedy stanę się bezradna, jak małe dziecko. Nagle zdałam sobie sprawę, że niewielu ludziom udaje się przeżyć do ostatniej chwili na własnych nogach i kłopotów z pamięcią...

Jest kilka możliwości tego, co ze mną będzie. Jednak nie chcę być ciężarem dla bliskich

Nie chcę być ciężarem dla nikogo, zwłaszcza dla moich dzieci. Może byłoby lepiej, gdybym miała też córkę, zamiast samych synów. Nie myślałam jednak o tym, gdy mąż cieszył się z kolejnego syna.

Muszę teraz skupić się na tym, aby swoimi trudnościami fizycznymi nie zamienić życia dzieci i wnuków w piekło. Nie chcę, aby kłócili się o to, co ze mną zrobić i kto powinien się mną zajmować.

Wynajęcie opiekunki byłoby dobrą opcją, gdyby nie fakt, że te z najwyższej półki dużo sobie liczą za godzinę swojej pracy. Nie chcę, aby opłaty spadły na dzieci. Mogłabym też umówić się z kimś z rodziny, kto nie ma gdzie mieszkać, że zamieszka ze mną, w zamian za opiekę nade mną aż do mojej śmierci. To może jednak źle się dla mnie skończyć, sami rozumiecie...

Można też sporządzić umowę najmu z zastrzeżeniem, że wynajmujący będzie się mną w tym mieszkaniu opiekował i po mojej śmierci mieszkanie będzie jego własnością, ale niczego nie będzie mógł zrobić przed moim odejściem. To jednak też może mnie nie uchronić przed nieuczciwością ludzką.

Gdybym poznała miłego towarzysza, który chciałby razem ze mną przeżyć starość, mogłoby się udać, jednak po pierwsze, mogę nie zdążyć, znaleźć miłego pana, a po drugie - nie mam gwarancji, że jego bliscy zajmą się nami obojgiem, gdyby zaszła taka konieczność.

Pozostaje jedyna, pewna możliwość - dom spokojnej starości. Tak, dopóki mam siłę i jasny umysł, sama sobie znajdę odpowiednią placówkę. Uchronię tym swoje dzieci przed wyrzutami sumienia, że przeszło im to przez myśl!

O tym się mówi: Kolejne kontrowersje na temat brytyjskiej rodziny królewskiej. Co takiego ujawnił Harry

Zerknij też tutaj: Zagadkowy moment w czasie ostatniego pożegnania Benedykta XVI. Nad głowami żałobników pojawiły się czarne ptaki. Uwagę wszystkich przykuł też krzyż