Jednak potem sama zaczęła zużywać nasze jedzenie. Kiedy przyłapałam ją na gorącym uczynku, zaczęła płakać, że jej emerytury nie wystarcza na wszystko. Dlaczego więc w ogóle zażądała tego podziału?

To niewiarygodne!

Nie planowaliśmy mieszkać z teściową. Wiedzieliśmy, że mieszkanie z rodzicami będzie miało negatywny wpływ na nasz związek. Nie miałam zbytniego kontaktu z bliskimi. Nawet nie przyjechała do domu na święta. Nie mogliśmy nawet normalnie rozmawiać przez godzinę lub dwie, więc mieszkanie razem nie wchodziło w grę.

Nie było konfliktów z teściową. Pewnie dlatego, że mieszkaliśmy osobno. Nasze drogi krzyżowały się tylko w święta, co sprzyjało rodzinnej idylli. Jednak sześć miesięcy temu wszystko się zmieniło. Mój mąż został zwolniony i zdaliśmy sobie sprawę, że nie stać nas na wynajęcie mieszkania. Omówiliśmy wszystko i postanowiliśmy, że przeprowadzimy się do teściowej i odłożymy jakieś pieniądze na kredyt hipoteczny.

Nie wiem, dlaczego teściowa wpadła na ten pomysł, ale nam nie odmówiła. Staraliśmy się jej zbytnio nie denerwować. Jednak wciąż pojawiały się problemy. Matka męża zaczęła w stosunku do mnie jakąś swoistą krucjatę, a zaczęła od podziału przestrzeni w lodówce. Zażądała, abyśmy trzymali nasze produkty na innej półce, co jej zakupy. Dziwne, bo to my wszystko kupowaliśmy, ale byłam już zbyt zmęczona, by dyskutować z nią na ten temat.

Zero logiki w zachowaniu teściowej. Czy to już demencja?

Wkrótce zaczęłam zauważać, że jedzenie znika. To kiełbasa gdzieś przepadła, potem jogurt. Żadnych pretensji do teściowej nie wysuwałam, bo nie było mi żal jedzenia. Jednak pewnego dnia zauważyłam, jak odcina kawałek sera i pół patyka kiełbasy, które były dla gości - planowałam zrobić gorące kanapki. Milczałam, dopiero teraz teściowa przystąpiła do ataku.

- No bo ja mam mizerną emeryturę! Nie stać mnie na te produkty. Sama jesz i nawet nie myślisz o dzieleniu się - zaczęła krzyczeć teściowa.

„Ty sama chciałaś osobnych półek w lodówce” — zażartował mąż, ale matka zignorowała jego słowa.

Uroniła nawet łzę i wyzywająco odsunęła od siebie talerz z kanapkami. Dlaczego mam znosić takie wybryki? Gdzie tu moja wina? Postanowiła rozdzielić między nas nieswoje produkty, by potem nazwać nas chytrusami. Nikt jej nie zmuszał do pochłaniania naszego jedzenia, a tym bardziej nikt nie robił jej z tego powodu wyrzutów.

Moja teściowa nie odzywa się do nas od kilku dni. Zjada suchy makaron i wzdycha wyzywająco, kiedy gotuję coś mięsnego. Więc o co jej chodzi? Czy to starcze szaleństwo? Może jednak przestroga, że ​​czas się wyprowadzić?

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: URE zatwierdziło nowe taryfy na prąd. Ile więcej Polacy zapłacą za energię elektryczną

O tym się mówi: Skarbówka przegląda konta Polaków. Specjaliści nie mają wątpliwości, to musi jak najszybciej się zmienić