Mam dwóch starszych braci i dwie siostry. Matka nie chciała już mieć dzieci, ale wtedy pojawiłam się ja. Jak mi powiedziano, było już za późno na aborcję, więc się urodziłam. Ale przez całe życie czułam na sobie piętno bezużyteczności.

Rodzice byli dumni ze swoich synów, wysportowanych, bystrych, pierwszych przystojnych mężczyzn w szkole. Studia ukończyli z wyróżnieniem, mają prestiżową pracę, wyjeżdżają w podróże służbowe za granicę. Żony są piękne, drogo ubrane, w swoich samochodach. Każde z dwojga dzieci, które uczą się w prestiżowych szkołach, wyjeżdża na wakacje tylko za granicę. Naprawdę ich nie znam. Kiedy się urodziłam, oni już mieszkali i studiowali w dużym mieście.

Nigdy nie byłam w ich życiu ważna

Dla moich starszych sióstr zawsze byłam irytującym elementem. Matka zmuszała je, żeby spędzały ze mną czas, a to przeszkadzało im w życiu, więc szczerze mnie nienawidziły. Moje siostry są również dumą rodziców, jedna artystka, czasami błyska na ekranie telewizora, a druga z powodzeniem wyszła za mąż za bogatego człowieka. Jak bracia, duży dom, samochody, prywatna szkoła dla dzieci, wakacje za granicą. Mnie też nie ma w życiu moich sióstr.

Kiedy odwiedzają nas sąsiedzi lub przyjaciele matki, hojnie pokazuje się im zdjęcia i filmy starszych dzieci z naszej rodziny. A ja zawsze byłam Julią - niezdarną, na wpół wykształconą, frajerką, nieciekawą, szarą, durną. Porównywano mnie do starszych w nieskończoność.

Po szkole wstąpiłam do szkoły krawieckiej w naszym mieście, którą ukończyłam z dyplomem krawca. Kocham swój zawód, zwłaszcza że jestem w nim dobra. Pracuję w atelier i nigdy nie byłam bez klientów. Zaś krewni nazywają mnie „niedorobionym projektantem mody”. Starałam się jak najmniej kontaktować z bliskimi. Początkowo mieszkałam w akademiku przy szkole, potem wynajmowałam mieszkanie.

Mam męża i syna. Zbudowałam swój mały świat i we trójkę byliśmy szczęśliwi, to był najlepszy czas w moim życiu. Jednak pewnego dnia się zawalił. Mąż i syn byli w autobusie i mieli wypadek, moi chłopcy nie przeżyli. Nie było współczucia ani pomocy ze strony bliskich...

Nagle rodzina zaczęła mnie potrzebować

Ojciec zmarł, a mama została sparaliżowana, teraz leży i wymaga opieki. Każdy znalazł powody, by nie pomagać matce, każdy ma dzieci, rodzinę, pracę, życie w innym mieście. Tylko Julia może. Tymczasem ja nie chcę. Przez całe życie byłam poniżana, a teraz sobie przypomnieli.

Przekonują moją matkę, żeby zostawiła mi mieszkanie, ale ja nic od niej nie potrzebuję. Nigdy nie dam się wmanewrować w opiekę nad obcą mi tak naprawdę kobietą. Niech sami sobie załatwiają tę ponurą sprawę.

To też może cię zainteresować: Tegoroczne święta będą nas słono kosztowały. Ile zapłacimy za karpia

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Niesamowita metamorfoza Marty Manowskiej. Nowa fryzura dodała jej uroku

O tym się mówi: Sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek żyła cała Polska. Pojawiły się nowe informacje w sprawie