Warunkiem wznowienia stosunków jest uspokojenie przez syna nadmiernie rozmownej i aktywnej żony.

Nikt mi nie będzie mówić, jak rozmawiać z moim synem i co robić z moimi pieniędzmi. Jeśli mama i tata nie zadbali o wychowanie, to nie będę cierpieć z tego powodu.

Już nie raz mówiłam synowi przed tym incydentem, żeby porozmawiał z żoną. Choć ona wciąż chce robić mu wodę z mózgu, ja sobie na to nie pozwolę! Mieliśmy bardzo ciekawą sytuację: w ogóle nie przychodziłam do synowej, ale ona często do mnie dzwoniła, żeby wyrazić swoje niezadowolenie.

Gdy przebrała się miarka, podjęłam radykalne kroki

Po pierwszym spotkaniu z nią powiedziałam synowi, że nie lubię tej dziewczyny. Nie dlatego, że zrobiła coś dziwnego, wręcz przeciwnie, zachowywała się skromnie, co jest dla niej niezwykłe.

Po prostu czułam w kościach, że ta osoba jest kłótliwa i bardzo irytująca. Nie polubiłam jej. Bez względu na to, jak próbowała przedstawić się w dobrym świetle, nie udało jej się to przekonująco.

Jednak nie rzuciłam synowi w napadzie złości prawdy w oczy, nie żądałam, żeby ją rzucił. Kiedy ogłosił, że się pobierają, powiedziałam, że przyjdę na wesele, ale poza tym proszę o ochronę mnie przed komunikowaniem się z jego żoną.

Mieszkam sama, mąż zmarł, gdy syn kończył szkołę. Szybko zaakceptował rolę mężczyzny w domu i wziął na siebie część zmartwień, co mnie bardzo ucieszyło. Nie nadużywałam jego pomocy, ale czasem nie dało się bez niej obejść. Na przykład, jeśli potrzebujesz pomocy w doborze sprzętu, albo podnieść coś ciężkiego, naprawić coś.

Rzadko angażowałam syna w sprawunki, które mogły poczekać, żeby mógł zrobić wszystko naraz podczas jednej wizyty. Po ślubie syn zaczął przychodzić raz w miesiącu, ale nawet to wydawało się synowej strasznie często, o czym nie wahała się powiedzieć mi przez telefon. Wiele razy rozmawiałam o tym z synem. Telefony i wiadomości od jego żony są mi potrzebne jak rybie ręcznik. Jakoś przeżyję bez informacji, że jest w ciąży, a mąż zostawił ją samą w domu.

Gdyby była chora lub gdyby była w niebezpieczeństwie, mój syn nie przyszedłby do mnie, przełożylibyśmy spotkanie i tyle. Skoro wyszedł z domu, widocznie wszystko jest w porządku. I nie powiem, zanim dziecko się urodziło, dałam jej łóżeczko, wózek, przewijak, a nawet kopertę do wypisu.

Rodzice synowej nie przybiegli z pomocą młodej rodzinie. Nie pamiętam, żeby był chociaż jeden imponujący prezent, chociaż oboje pracują, mają jedną córkę, ale to ich sprawa. Niedawno zrobiłam remont. Prosiłam o to bardzo długo, ale dopóki ci alkoholicy mieszkali nade mną, nie było sensu tego robić, zalewali mnie regularnie. Gdy ich mieszkanie zostało sprzedane, nowi sąsiedzi sami niedawno zakończyli naprawę. No i wreszcie mogłam zrobić porządek w domu.

Oszczędzałam pieniądze, więc o nic syna nie prosiłam. Wręcz przeciwnie, zaproponowałam mu taką opcję: on pomaga mi w naprawach, a ja daję mu pieniądze zaoszczędzone na zatrudnianiu fachowców. Teraz bardzo się przydadzą przyszłym rodzicom.

Syn się zgodził, ale jego żona najwyraźniej nie miała dość rozumu, aby zrozumieć, że jest to opłacalne. Od pierwszego dnia remontu zaczęła dzwonić do niego, a potem do mnie. Nie odebrałam telefonu, jednak mój syn ma głośnik, więc słyszałam krzyki mojej synowej, żebym nie wykorzystywała mojego syna, ale zatrudniła ekipę remontową, słyszałam.

- Nie ma co go odciągać od rodziny, wynajmij brygadę, jak trzeba!

Zawstydzony syn zabrał swój rozhisteryzowany dom, a ja zdecydowałam, że faktycznie zatrudnię brygadę. Zaoszczędzonych pieniędzy nie będzie, ale nerwy będą w porządku, nie będzie niepotrzebnych napadów złości. Powiedziałam synowi o mojej decyzji, przetłumaczyłam mu to na czas już poświęcony na mnie. Powiedziałam, że ​​​​dopóki nie uspokoi żony, nie będę się z nim komunikować.

Nie chce mi się kolejny raz wysłuchiwać pretensji. Na razie to ostatnie ostrzeżenie, a potem zobaczymy, co się stanie. Mam jeszcze coś do zrobienia, remont mojego mieszkania idzie pełną parą. Niech syn pomyśli.

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Natalia Szroeder nie gryzła się w język. Szczerze mówi o Kościele i Telewizji Polskiej

O tym się mówi: Straż miejska może zapukać do drzwi. Trwają wielkie kontrole. Mandatów jest coraz więcej