Długo myślałam, jak się na nim zemścić i w końcu podjęłam decyzję. Sama podrzuciłam pomysł mężowi, by kupił dom i przepisał majątek matce. Taki plan całkowicie odpowiadał moim krewnym, a on popierał go z niebywałym entuzjazmem. Musieliśmy dołożyć po równo. Również małżonek zdecydował się wziąć kredyt konsumencki z banku, aby wziąć mieszkanie w nowym budynku.

Moja zemsta, zaplanowana na zimno, smakowała wyśmienicie

W międzyczasie złożyłam pozew o rozwód. Kiedy przychodziły powiadomienia, po prostu je wyrzucałam. Trzy razy mój mężulek nie stawił się w sądzie i bezpiecznie się rozwiedliśmy. Teraz byłam wolna, ale mój były mąż nic o tym nie wiedział.

Wkrótce zaczął szukać mieszkania dla „nas”. W rzeczywistości wielokrotnie dzwonił do swojej kochanki i ogłaszał, że szuka miłosnego gniazda dla niej i dla siebie. I często nazywał mnie podczas rozmowy głupią, która po rozwodzie spłaciłaby połowę swojego kredytu.

Po usłyszeniu tego zdałam sobie sprawę, że robię wszystko dobrze. Zaczęłam aktywnie wybierać mieszkanie dla siebie. Gdy tylko znalazłam odpowiednią opcję, od razu zgodziłam się na pierwszą propozycję męża. Po prostu promieniał szczęściem. Następnego dnia wcieliłam w życie swój przebiegły plan.

Wszystkie pieniądze trzymaliśmy w dużym pudełku po butach. Musiałam je zabrać w taki sposób, aby mąż nie podejrzewał mnie o to. Mama musiała mi w tym pomóc. Zadzwoniła i poprosiła, żebym przyjechała do niej na kilka dni, bo zaczęło ją boleć serce. Wyszykowałam się i ku wielkiej radości męża pojechałam do mamy.

Już z progu zaczął wołać swoją kochankę, poczekałam do późnej nocy, przebrałam się w inne rzeczy, założyłam perukę i poszłam załatwić „sprawy”. Po cichu otworzyłam drzwi swoim kluczem. Mąż spał spokojnie ze swoją kochanką w naszym łóżku po kochaniu się.

Zakradłam się do kuchni i bezceremonialnie zgarnęłam wszystkie pieniądze. Potem szybko odłożyłam pudełko z powrotem na swoje miejsce i nie zostawiając śladu, wyszłam.

Kilka dni później wróciłam. Mąż był w depresji. Powiedział, że nas okradli. I zrobiła to jego kochanka, z którą miał związek. Nie może złożyć skargi na policję, ponieważ jest matką jego małego dziecka.

Udałam, że jestem na niego bardzo zła, spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do mamy. W międzyczasie mój rodzic załatwiał mi już mieszkanie. Tydzień później przyszedł do mnie mąż z ogromnym bukietem róż.

Przysiągł, że jeszcze kupimy mieszkanie, a teraz musimy zaktywizować wszystkie siły, żeby zamknąć jego kredyt. Powiedziałam wtedy, że nie mam zamiaru mu w żaden sposób pomagać. Niech zrobi to jego kochanka.

Mój mąż się zmienił. Zaczął na mnie krzyczeć, powiedział, że złoży pozew o rozwód, a ja umrę, spłacając połowę jego kredytu. Roześmiałam się tylko i przyniosłam mu akt rozwodu datowany kilka miesięcy wcześniej. Mąż był nieprzytomny ze złości.

Został sam z niczym. Kochanka nie mogła wybaczyć oskarżeń o kradzież, nie zamierza już z nim mieszkać. Może postąpiłam okrutnie, ale on w pełni zapłacił za te wszystkie lata oszustwa i zdrady, w których żyłam.

Teraz jestem szczęśliwą posiadaczką nowego mieszkania, w którym nikt się nie awanturuje. Wierzę, że spotkam godnego człowieka, a nie takiego zdrajcę.

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Natalia Szroeder nie gryzła się w język. Szczerze mówi o Kościele i Telewizji Polskiej

O tym się mówi: Straż miejska może zapukać do drzwi. Trwają wielkie kontrole. Mandatów jest coraz więcej