W naszym przypadku tak właśnie robi teściowa. Ale bierze to nie dla siebie, ale dla swojej młodszej siostry - mieszkają razem, mają dużą różnicę wieku i można powiedzieć, że wychowała ją teściowa.
Okazuje się, że ciocia mojego męża jest od niego tylko 5 lat starsza.

Matka mojego męża doprowadzała mnie do furii

Matka mojego męża przychodziła do nas i bez pytania o pozwolenie korzystała z naszych rzeczy. Jednak to nie był największy problem! Zabierała mięso z zamrażalnika, które było już prawie przyrządzonym obiadem, podprowadziła mi nowiutką lokówkę, by oddać młodszej siostrze, i jeszcze buty...

Gdy zadzwoniłam do niej i zapytałam, gdzie u licha podziała się moja lokówka, ta odparła bez wstydu, że dała ją siostrze, a ja mogę sobie kupić nową, bo jej się spaliła.

A tutaj z mężem planujemy piątą z rzędu, rocznicę ślubu. Mąż zaprosił mnie z tej okazji do restauracji. Mam odpowiednią sukienkę, ale zapomniałam o butach 4 lata temu, kiedy zaszłam w ciążę. I postanowiłam zaopatrzyć się w nowe buty do sukienki.

Na 9-centymetrowym szpilce, czarna klasyka z czerwoną podeszwą, siedzą jak ulał, obcas nie jest wyczuwalny. Zakładam je na nogę - nie idę, ale trzepoczę! Idealne, kupione. Zadowolona! Na półce w korytarzu stoją buty, które czekają na swoją najlepszą godzinę.

Tydzień przed rocznicą ślubu, przelała się czara goryczy

Trzymali mnie dłużej w pracy. Zadzwoniłam do męża, płakałam nad niesprawiedliwymi szefami. Sam mąż nie mógł niestety wyrobić się z czasem, aby odebrać nasze dziecko z przedszkola. Zadzwoniłam do mamy i poprosiłam o odbiór. Teściowa poszła z mężem do pracy, pojechała do przedszkola i zabrała do nas wnuczkę. Po prostu nie wiedziałem o tym. Jak wtedy mruknął mąż:

- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Wróciłam do domu z pracy o dziesiątej wieczorem. Zdejmuję trampki, stawiam je na półce obok nowych pięknych butów. Buty? Gdzie są buty?

- Bogdan! Gdzie są moje nowe buty? Stały tam, widziałam je osobiście rano! - wyłam na całe mieszkanie, jak ranna łania.

- Jakie buty? Masz dużo tych butów. Zajrzałaś do szafy? Mój mąż w ogóle nie widział problemu.

- Jaka szafa? Były tu rano! Tu, w tym miejscu! Wskazałam palcem. - Kto odbierał nasze dziecko z przedszkola? Kto ją tu przyprowadził na twoją prośbę? Twoja matka!

- Mama przyszła, nie miałbym czasu - mąż westchnął.

Wyjęłam telefon i wybrałam numer...

Od razu wiedziała, o co mi chodzi. Zanim dokończyłam pytanie o nowe buty, odparła niewzruszona, że wzięła je i oddała młodszej siostrze, bo niezwykle wygodnie wyglądają, a ona przecież potrzebuje na wernisaż!

Tego było za wiele. Nie patrząc na to, co powie mój mąż, zabroniłam teściowej przychodzenia do naszego domu. Kazałam jej oddać wszystkie ukradzione przedmioty i odkupić 10 kg mięsa wołowego - przed zamrożeniem!

Mąż na szczęście poparł mnie, choć przyszło mu to z wielkim trudem...