Jak donosi portal "Wirtualna Polska", już jesienią na antenie stacji Polsat znów zagości program "Hell's Kitchen". Tym razem piekielną kuchnią zarządzać będzie Mateusz Gessler. W mediach pojawiła się informacja, że swoich sił w programie będzie próbowała była partnerka Kamila Durczoka - Julia Oleś. Czy występ w kuchennym show Polsatu przyniesie jej przepustkę do sławy?

Julia Oleś pojawi się w "Hell's Kitchen"

W dorobku Julii Oleś znajdziemy kilka publikacji książkowych, w tym również o tematyce związanej z gotowaniem, choć ostatnio znacznie prężniej działa w sieci jako influencerka. Wielu jednak nadal kojarzy jej nazwisko głównie z Kamilem Durczokiem, z którym spotykała się w latach 2017-19.

Jeśli wierzyć doniesieniom portalu "Pomponik", Oleś będzie już niebawem miała okazję przestać być tylko "byłą partnerką" zmarłego w ubiegłym roku dziennikarza. Ma być bowiem jedną z uczestniczek programu "Hell's Kitchen", którą poprowadzi Mateusz Gessler.

"Hell's Kitchen" wraca do Polsatu

"Hell's Kitchen" wraca na antenę po kilkuletniej przerwie. Do tej pory wyemitowano w Polsacie 6. sezonów. Pierwsze 5. poprowadził Wojciech Modest Amaro, a ostatni Michał Bryś. Jesienią widzowie będą mieli okazję oglądać 7. edycję, w której kuchnią będzie dowodził Mateusz Gessler.

Dyrektor programowa polsatu Nina Terentiew zdradziła, że Mateusz Gessler świetnie poradził sobie z zadaniem. Przy okazji zdradziła, że w piekalnej kuchni nie zabraknie znanych i lubianych. Wśród gości pojawi się między innymi były polityk Janusz Palikot, czy gwiazda młodego pokolenia Young Leosia.

Jesteście ciekawi, jak z prowadzeniem piekielnej kuchni poradzi sobie Mateusz Gessler?

To też może cię zainteresować: Mieszkańcy jednego z polskich miast byli świadkami niezwykłego zjawiska. Niewielu będzie miało szansę zobaczyć je kiedykolwiek na własne oczy

Zobacz, o czym jeszcze pialiśmy w ostatnich dniach: 4-latka śpiewa wzruszającą piosenkę odchodzącemu przyjacielowi. Film stał się hitem

O tym się mówi: Już niebawem rachunki za prąd poszybują mocno do góry. Prezes URE nie pozostawił w tej kwestii najmniejszych złudzeń. Ile więcej zapłacimy