Początkowo poprosiła o kilka miesięcy możliwości mieszkania w naszym mieszkaniu, ale najwyraźniej coś poszło nie tak. Już drugi rok sytuacja się nie zmieniła, a moja cierpliwość się kończy.
Mój mąż i ja pobraliśmy się cztery lata temu. Miałam wtedy już dwadzieścia siedem lat, a mój mąż dwadzieścia dziewięć. Wcześniej spotykaliśmy się przez trzy lata i jako poważni ludzie już oszczędzaliśmy na mieszkanie. Oczywiście każdy na własny rachunek, więc w razie czego każdy zostaje przy swoim, ale to nie jest takie ważne.
Nie mieliśmy ślubu. I trudno zebrać krewnych, za bardzo rozproszyli to po kraju, a nie było ochoty wydawać dużo pieniędzy na jeden dzień. Mieliśmy plan - kupić mieszkanie. Jak pokazuje praktyka, jest to najbardziej kosztowny moment w życiu młodej rodziny. O ile oczywiście nie spadnie na nich łaska hojnych dziadków, którzy pozostawili swoje mieszkania wnukom.
Udało nam się kupić mieszkanie bez hipoteki, wypruliśmy się całkowicie z pieniędzy, ale udało nam się wziąć przestronne jednopokojowe mieszkanie, które przy odpowiedniej wyobraźni można było zamienić na dwupokojowe. To właśnie zrobiliśmy. Zresztą dostaliśmy mieszkanie w takim stanie, że trzeba było tam dokonać generalnego remontu.
Kiedy robiliśmy naprawy, nadal mieszkaliśmy za czynsz. Oczywiście jest to nieopłacalne ekonomicznie, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Nie chciałam mieszkać z rodzicami, nawet z moimi, czy jego, ale przy naszym remoncie było to po prostu niemożliwe. Więc nadal wynajmowaliśmy mieszkanie.
W związku z tą sytuacją musiałam mocno oszczędzać, więc naprawa trwała prawie rok. Ale z drugiej strony od razu zrobiliśmy wszystko dla siebie, żeby nie powtarzać tego każdego roku. Ale nie mogliśmy się wprowadzić do naszego wyremontowanego mieszkania.
Teściowa zadzwoniła i powiedziała, że mąż zostawił szwagierkę, została na ulicy z dwójką dzieci, nie wiedzieli, co robić. Szwagierka nie będzie mogła mieszkać z matką, ponieważ ona sama mieszka na terenie swojego męża, który jest ojczymem jej męża i szwagierki. Jest gotów wytrzymać córkę swojej żony i wnuki maksymalnie przez tydzień, a potem trzeba coś postanowić.
Sytuację komplikował fakt, że dzieci szwagierki są małe. Jedna ma trzy latka, a druga nie ma jeszcze roku, więc nie może pracować, a samotne życie z zasiłków w wynajętym mieszkaniu jest bardzo problematyczne. Nie można oczekiwać alimentów od ojca dzieci, oficjalnie otrzymuje on pensję minimalną, w związku z tym płatności nie będą od niego dokonywane i jest mało prawdopodobne, że uda się tam w dobry sposób uzgodnić.
I tak szczęśliwie zbiegło się z nami, że remont się skończył, więc teściowa prosi nas, abyśmy schronili szwagierkę z dziećmi przez kilka miesięcy, aż coś wymyślą. Siostra męża będzie mogła opłacić mieszkanie komunalne, ale nie będzie mogła wynająć mieszkania, tak jak my. Nie chcieliśmy zostawić jej z dziećmi samej z kłopotem, więc użyczyliśmy jej mieszkanie na kilka miesięcy.
Nie podobała mi się cała historia. Cóż, co do diabła! Kupiliśmy mieszkanie, naprawiliśmy tam, mucha jeszcze na nim nie usiadła, a teraz musimy wpuścić do mieszkania szwagierkę z dziećmi, która oczywiście raczej nie rozwali wszystkiego, ale remont na pewno nie będzie świeży.
Ale teściowa tak bardzo błagała, że mój mąż i ja się zgodziliśmy. To jego siostra, a do tego z dziećmi. Umowa trwała około dwóch miesięcy, cóż, maksymalnie trzech. Ale wszystkie te plany pozostały tylko planami, bo niecałe dwa, trzy miesiące później siostra mojego męża nie opuściła naszego mieszkania.
Nie miałam pojęcia, jak zamierzają rozwiązać ten problem. Dzieci są za małe, więc szwagierka może nawet nie myśleć o pracy. Teściowa też nie jest milionerem i raczej nie będzie w stanie wynająć mieszkania dla córki, choć nadal pracuje. Nie trzeba było też liczyć na alimenty, sądząc po opowieściach samej szwagierki. Było wiele pytań, ale odpowiedź była jedna – jakoś się dogadamy.
Ale tak naprawdę nie pojmuję jak to możliwe. Już drugi rok u szwagierki ciągle coś się dzieje. Albo dzieci chorują jedno po drugim, albo teściowa źle się czuje, albo ma jakąś awarię w pracy i nie może o niczym myśleć. I mantra ciągle brzmi „dobrze, bądź cierpliwa za miesiąc lub dwa, wszystko się ułoży”.
Ta sytuacja naprawdę mnie denerwuje. Dlaczego mam znosić niedogodności, wynajmować mieszkanie, wydawać dodatkowe pieniądze, bo moja szwagierka miała nieudane małżeństwo? Tak, żal mi jej, ma dzieci, ale jak długo jeszcze mamy to wszystko znosić? Poczekać, aż siostra męża wypchnie dzieci do przedszkola i pójdzie do pracy? Ale nie ma gwarancji, że dzieci pójdą normalnie do przedszkola, może się okazać, że będzie stale na zwolnieniu lekarskim, co oznacza, że dostanie grosze. A może musimy czekać, aż siostrzeńcy osiągną pełnoletność?
Już pragnę dzieci, ale nie urodzę ich w wynajętym mieszkaniu bez oszczędności finansowych. Teraz zdecydowanie trzeba mieć jakąś poduszkę finansową, ale skąd ją wziąć, jeśli wydamy dużo pieniędzy na wynajem?
Postawiłam mężowi warunek, że do czerwca szwagierka opuści mieszkanie. Niech zamieszka z teściową, z mężem i gdziekolwiek. Mam dość bycia miłą i wyrozumiałą. Chcę żyć własnym życiem, a nie czekać, aż szwagierka wszystko tam załatwi. I albo mąż rozwiąże problem, niech sobie sam z nią zamieszka...
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnim czasie: Władimir Putin stawia Ukrainie twarde warunki. Kwestia negocjacji jest coraz bardziej skomplikowana. Odpowiedź prezydenta Zełenskiego jest jasna
Jak informował portal „życie.news”: Jasnowidz Jackowski z kiepskimi wieściami dla Jarosława Kaczyńskiego. Jego przeczucie może dotyczyć końca jakiegoś etapu. Co powiedział w tej sprawie
Ze świata znanych ludzi informowaliśmy o: Czy Marcin Hakiel szuka już nowej miłości. Tancerz podzielił się z fanami zaskakującymi wynurzeniami odnośnie przyszłości. Już raczej nie tęskni za żoną
Sprawdź również ten artykuł: Dlaczego rozpadł się najpopularniejszy skład zespołu Ich Troje. Jeden z członków grupy wyjawił prawdę. Doszło do poważnej kłótni miedzy wokalistami