Teraz jestem na urlopie macierzyńskim. Moi rodzice nam pomagają, bo mój były mąż nie potrzebuje córki.

Pobraliśmy się, gdy miałam 26 lat. Życie rodzinne było spokojne, rzadko się kłóciliśmy. Mój mąż i ja mieliśmy świetną pracę z dobrymi zarobkami. Chcieliśmy jak najszybciej mieć dziecko. Mąż jednak chciał tylko syna i tyle. Wtedy nie skupiłam się na tym, bo prawie wszyscy mężczyźni chcą, żeby ich synowie się urodzili, zwłaszcza pierworodni. Mój tata kocha mnie i moją siostrę.

Miałam komplikacje podczas ciąży. Na pierwszym USG powiedzieli, że najprawdopodobniej urodzi się dziewczynka. Powiedziałam o tym mężowi, ale on od razu oświadczył, że tak nie może być, może mieć tylko syna. Żartowałam i trochę mu dokuczałam, myśląc, że też żartuje. W końcu dla mnie nie ma różnicy, jakiej płci będzie moje dziecko.

40 tygodni minęło szybko i teraz pora spakować torby do szpitala. Musiałam mieć cesarskie cięcie. Zachowanie męża w szpitalu pamiętam do końca życia. Powiedział mi wtedy, że gdyby była dziewczyna, to nie chce nas widzieć i nie odbierze nas ze szpitala. To właśnie te słowa zaczęły mi otwierać oczy na to, co się dzieje. Zaczęłam się martwić.

Następnego dnia urodziłam córkę. Jaka byłam szczęśliwa! Kiedy po znieczuleniu opamiętałam się, od razu zadzwoniłam do męża i przekazałam mu dobrą nowinę. W odpowiedzi przez kilka sekund panowała cisza, po czym usłyszałam długie sygnały dźwiękowe w telefonie. Wybrałam jego numer ponownie, potem dzwoniłam raz za razem, pisałam do niego dużo sms-ów. Jednak nie było odpowiedzi. Moi rodzice musieli przyjść do naszego domu. Męża tam nie było.

Przy wypisie ze szpitala spotkali nas moi rodzice i siostra. Ani mąż, ani jego krewni nie byli

Więc moja córka i ja zaczęłyśmy mieszkać same. Mąż gdzieś zniknął i zignorował moje telefony. Na szczęście dostałam mieszkanie od babci, więc przynajmniej miałam własne mieszkanie. Nie chciałam przeszkadzać rodzicom i siedzieć im na karku. Teraz huragan już nie szaleje w środku, więc łatwiej mi to wszystko napisać.

Kiedy trochę odsunęłam się od wszystkiego, natychmiast poszłam wystąpić o rozwód. Rodzice męża nie chcieli widzieć wnuczki. Sąd orzekł, że „ojciec” był zobowiązany do płacenia alimentów i zawsze robił to co miesiąc. A sześć miesięcy później na progu mojego mieszkania pojawił się mój mąż. Wyglądał na nędznego. Teraz powiedział, że chce mieć rodzinę i córkę.

Tylko ja nie potrzebuję go jako męża, a moja córka jako „taty”, który tak po prostu ją porzucił, bo jest dziewczynką. Nieco później pojawili się teściowie, ale nie pozwoliłam nikomu zbliżyć się do mojej córki i nie zrobię tego. Kiedy ich widzę, od razu robi mi się niedobrze.

O tym się mówi: Niepokojące doniesienia na tamat Krzysztofa Cugowskiego obiegły media. Co dalej z jego udziałem w programie "Twoja twarz brzmi znajomo"

Zerknij tutaj: Donald Tusk zwrócił się z ważnym apelem do Jarosława Kaczyńskiego. Czy lider Prawa i Sprawiedliwości zareaguje na słowa oponenta