- Oddałabym teściową na leczenie, nie mam nic przeciwko, zdrowie jest święte. Ale nie ma pieniędzy! A ona stoi przede mną i mówi - przekonaj się, to nie jest taka duża kwota, proszę Cię o coś po raz pierwszy w życiu - i nie chce słuchać żadnych kłótni...

- ... Anna jest na urlopie macierzyńskim z drugim dzieckiem, które ma półtora roku. Najstarszy niedawno skończył cztery lata.

Macierzyństwo uszczęśliwia Annę, gospodarstwo domowe jej nie przeszkadza. Jedyne, czego chciałby, to więcej pieniędzy. Pracuje tylko mąż i choć na jedzenie starczy, opłata za wynajęte mieszkanie pochłania namacalną część rodzinnego budżetu. Ponadto w pracy wszystko jest nieprzewidywalne i bardzo niepewne, firma od dawna brnie z resztkami sił. Mąż szuka nowego miejsca, ale to nie jest szybki proces.

Anna również próbowała szukać pracy w domu - ale niespecjalnie się to udało. Jest wiele osób życzących sobie takiej pracy, popyt przewyższa podaż.

Mąż uspokaja, mówi, nie smuć się, jakoś się przeżyjemy. W końcu dwoje dorosłych, z rękami i nogami, w stolicy - nie pozostanie bez kawałka chleba. Anna jednak martwi się tak samo, chociaż stara się być bardziej wesoła i nie zwieszać nosa.

A potem zachorowała teściowa. Szczerze mówiąc, od dawna narzekała na ból w stawie biodrowym. Anna i jej mąż za każdym razem namawiali ją, by poszła do polikliniki, ale ona otrzepała się i przezwyciężyła to stosując „ludowe środki”: nacierała się czymś, nakładała łopiany, wymyślała coś innego.

Z jakiegoś powodu teściowa strasznie boi się szpitali, jest pewna, że ​​„tylko w domu się zagoi”, a do wszelkich zapewnień przyjmuje wrogość. Skąd ta pewność siebie nie wiadomo: teściowa nigdy nie chorowała na nic poważnego, nie była w szpitalach, a do tej pory skutecznie leczyła wszystkie dolegliwości gorącą herbatą z cytryną i świeżym powietrzem.

Ale ostatnio staw stał się powodem dolegliwości, balsamy i nacieranie przestały pomagać, a teściowa w końcu poszła do lekarza. Werdykt - sprawa jest w toku, potrzebna jest operacja.

- Powiedziano jej, że operacja jest prosta, powszechna, całkowicie bezpłatna. Oznacza to, że nie potrzebujesz niczego innego, jak tylko zdać podstawowe testy zgodnie z listą i udać się do szpitala na operację. W okresie rekonwalescencji będzie to trudne, owszem, ale też znośne.

Teściowa jest stosunkowo młoda, jej ogólny stan zdrowia nie jest zły - prognozy na ogół są najkorzystniejsze.

Mimo to teściowa chodzi jak w wodzie, nakręca się. Wcześniej nie dostawała nawet zastrzyków, ale tutaj trzeba „iść pod nóż”.

- Czy się obudzę, czy zobaczę, jak moje wnuki chodzą do szkoły! - z całą powagą cierpi.

Zadzwoniła do koleżanki, która kilka lat temu miała operację brzucha - usunęli woreczek żółciowy. Ale koleżanka podzieliła się sekretem - okazuje się, że po operacji "podziękowała" lekarzom, chirurgowi i anestezjologowi, uprzedzając ich o tym z góry, więc, jak mówią, wszystko poszło bez zarzutu. A znieczulenie jest cudowne i nie było żadnych skutków ubocznych, a szew został zrobiony tak, że wszyscy wciąż są zazdrośni.

- I weź ze sobą trochę pieniędzy, by przekupić personel... Dla pielęgniarek i lekarzy! Aby na twój pierwszy sygnał pobiegli na wezwanie, wynieśli kaczkę i odpowiednio się tobą zajęli! - Teściową uczyła doświadczona koleżanka. - Wtedy wszystko będzie dobrze...

I teściowa Anny też się zapaliła - będzie musiała obiecać, a potem podziękować lekarzom. Pieniądze w kopercie. Wtedy cię nie zabiją.

Teściowa nie ma pieniędzy – naturalnie pyta syna. Nie chce nawet słyszeć o tym, że pójdzie do szpitala i będzie operowana za darmo. Chociaż Anna podaje przykłady - jej ojciec niedawno przeszedł operację całkowicie za darmo, zrobili wszystko w najlepszy możliwy sposób, a sama Anna dwukrotnie urodziła w zwykłym szpitalu położniczym, nikomu nic nie dała poza bukietem kwiatów i wystarczyło ciastko ze słodyczami przy wypisie, a jednocześnie uwaga i dobre nastawienie. Ale teściowa tylko to lekceważy. Ona zapłaci, kropka. Przynajmniej dla własnego komfortu.

- Zapłacę - więc może przynajmniej zrobią normalne znieczulenie! Ona mówi. - Będą zwracać większą uwagę! Nie zapomną bandaża w środku i pomogą Ci się obudzić... A bez pieniędzy będziesz leżeć w kącie, jak bezpański pies, nikt nie podejdzie.

Spokój mamy to oczywiście dobra rzecz, można by za to zapłacić, gdyby w rodzinie były pieniądze. Problem polega jednak na tym, że nie ma darmowych pieniędzy.

- A teraz popadniesz w długi? - Anna jest zła. - Cóż, to generalnie śmieszne! Co więcej, w naszej sytuacji ... Sami lekarze twierdzą, że operacja jest bezpłatna, nic nie jest potrzebne. Chociaż oczywiście, jeśli uparcie włożysz kopertę do kieszeni, prawdopodobnie nie odmówią…

Mama jest pewna, że ​​to sprawa życia i śmierci, a innej drogi po prostu nie ma. O ile boi się wszelkiego rodzaju długów i pożyczek, to tutaj nawet się na to zgadza.

Przekonać ją? - Jak?

A może iść i dostać pożyczkę na darmową operację? Może mama się tak nie myli, wszyscy jesteśmy ludźmi, a w wyjątkowych momentach życia pragniemy szczególnego nastawienia do siebie, dla którego nic nie jest szkoda…

O tym się mówi: Najmniejsza mama na świecie ryzykowała życie, by dawać je kolejnym dzieciom. Czy była bohaterką

Zerknij: Najbliższe dni będą ciężke dla wielu osób? Wszystko za sprawą cieśnienia. Co nas czeka