Wyznanie Sławomira, jednego z najbardziej popularnych artystów wykonujących muzykę z gatunku disco polo szokuje, a zarazem rozbawia! Piosenkarz zdradza kulisy swoich występów. Pewnego razu zapomniał zabrać... spodni. Ta historia rozbawi wszystkich do łez! O co chodzi?

Jak wiadomo, Sławomir, określany jako gwiazda rock polo należy do grona najbardziej rozpoznawalnych artystów polskiej sceny muzycznej ostatnich lat – jego postać znana jest zarówno przez młodszą część widzów, jak i starszą.

Mężczyzna zadebiutował nagle, a jego pierwszym i najgłośniejszym utworem był „Miłość w Zakopanem” - to właśnie on stał się największym hitem, który pomimo upływu lat nadal cieszy się sporą popularnością.

Sławomir już nie raz pojawiał się na wielu imprezach, typu powitanie nowego roku czy znane festiwale. W związku z tym nietrudno się domyślić, że spora liczba koncertów zapewne nie zawsze była w pełni udana i zdarzały się wpadki.

Sławomir wyszedł na scenę w... dresach?

W jednym z udzielonych wywiadów Sławomir wyznał, że pewnego razu tuż przed wyjściem na scenę zorientował się, że ma na sobie dresy i zapomniał zabrać spodni przygotowanych na występ. Co takiego zrobił?

- Przed samym wejściem na scenę jak się zorientowałem, że zostałem w dresach, to rozebrałem mojego gitarzystę - mówi.

- Ściągaliśmy go jeszcze ze sceny, bo już szło „Intro”. Na szczęście zszedł, musiał szybko ściągnąć spodnie i założył jakieś dresy, a Sławomir ubrał jego. - dodaje Kajra.