Jak podaje "Wirtualna Polska", Danuta Martyniuk ma dosyć wybryków swojego syna Daniela. Jednak jak się okazuje, nie ma ona chwili wytchnienia od martwienia się na zapas.
Wywiadom z Danutą Martyniuk nie ma końca
Czy Zenon i Danuta mogli przypuszczać, że ten słodziak tak mocno da im popalić? Tego dowiedzieli się dopiero po dwudziestu paru latach.
Jak przyznała w rozmowie z dziennikarzami, bardzo potrzebuje odpoczynku od dziewczyn Daniela. Jak podkreśliła, podupadła na zdrowiu, co zmusza ją do przyjmowania antydepresantów.
Jak stwierdziła Danuta, syn najpierw przyprowadzał, przedstawiał rodzinie, a potem wszystko się sypało.
Jeszcze z jedną nie skończył, a już z drugą będzie zaczynał? Nie chcę słyszeć o żadnej dziewczynie! Niech mi nawet nie pokazuje jej na oczy. Ja mam zszargane nerwy, przez Daniela jestem na antydepresantach. On lubi ściągać dziewczyny do domu, zapoznawać je z naszą rodziną, a potem wychodzi, jak wychodzi.
Bardzo ją przeżywam. Ludzie nie powinni się wypowiadać, gdy nie znają sprawy i nie wiedzą, co przeżyłam. Czasami ponoszą mnie emocje, ale mam już dosyć. Chciałabym normalnie żyć, by nikt o nas nie plotkował. Inaczej nie dociągnę do sześćdziesiątki, a mam 52 lata.
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Małopolska: mieszkańcy województwa rozczarowani teleporadami medycznymi