Jak podają "Nowiny Gliwickie", pani Wanda Mizerska, mieszkanka Gliwic jest emerytką, która na 18 sierpnia miała zaplanowany wyjazd do Niemiec. Dzień przed podróżą wybrała się do placówki bankowej, by wszelkie opłaty, przelewy i inne ważne sprawy dopiąć na ostatni guzik. Do opienka podeszła - według nakazu Ministerstwa Zdrowia - w maseczce i jak zwykle w takich sytuacjach, podała pracownicy banku swój dowód osobisty. To, co usłyszała po chwili, było wprost zabójcze.

"Nie wiem, jak to pani powiedzieć..."

Pracownica banku odważyła się i jak najdelikatniej wyjaśniła seniorce, w czym tkwi problem:

System wyświetla jej konto na szaro, jest polecenie z zakładu ubezpieczeń, by zablokować wysłaną na początku sierpnia emeryturę i zwrócić ZUS-owi. Powód: Zgon 27 lipca.

Pani Wanda nie wierzyła własnym uszom, w totalnym szoku byłby każdy w takiej sytuacji.

Nogi się pode mną ugięły. W pierwszej chwili pomyślałam, że ktoś włamał mi się na konto i ukradł pieniądze. Ale tego, co usłyszałam, się nie spodziewałam. Jak to umarłam?! Przecież jestem tu, stoję, a jutro jadę do Niemiec! Przyznaję, pani w banku była miła i chyba zrobiło jej się głupio. Kazała jednak pójść do ZUS-u i sprawę załatwić.

Zdenerwowana i zdesperowana pani Wanda wparowała do placówki na ulicy Pszczyńskiej, gdzie od progu usłyszała, że ma wziąć numerek i poczekać w kolejce, którą było widać z daleka. Była tak wstrząśnięta i nie przebierała w słowach, że pracownik stojący przy wyjściu podał jej numerek osobiście. To jednak nie był koniec nerwów.

Od pracownicy biura usłyszałam, że muszę sprawę załatwić w oddziale w Zabrzu. Powiedziałam „o, nie, to wy zawaliliście, nie ja, nigdzie się stąd nie ruszę”. No bo niby czemu mam tracić czas i pieniądze na paliwo? I wie pani, okazało się, że jednak można wszystko załatwić na miejscu. Wróciłam do świata żywych, ale straciłam nerwy, kilka godzin i musiałam na nowo wyrabiać kartę płatniczą oraz zlecać przelewy w banku. Moim zdaniem, to urzędnicy powinni zająć się tym problemem, bez mojego udziału. Przecież nie ja zawiniłam.

Na szczęście rezolutna pani Wanda poszła przed podróżą do banku, by wszystko pozałatwiać i dzięki temu dowiedziała się, że została uśmiercona przez ZUS. Strach pomyśleć, co by było, gdyby następnego dnia nieświadomie, z pustym kontem udała się na granicę - problemy murowane!

Co o tym sądzicie?

O tym się mówi: Niezwykła historia nawiedzonego hotelu. Co widzieli jego goście

Zerknij: Ile teraz powinno się dać w kopercie młodej parze? Te kwoty wprost pustoszą kieszenie gości