Niewinna dziewczynka ofiarą tragedii

Jak się okazuje, wydarzenia do których doszło w brazylijskim San Mateus są o wiele bardziej tragiczne, niż można było przypuszczać. Ujawniono, że dziesięciolatka padła ofiarą przemocy w rodzinie. Pierwszy raz zgwałcona została w wieku sześciu lat przez własnego wujka, co oznacza, że przez ostatnie cztery lata regularnie spotykało ją cierpienie, którego większość z nas nie mogłaby sobie wyobrazić. Co więcej, o tej przerażającej sytuacji nie wiedzieli nawet rodzice dziewczynki.

Dziewczynka przez kilka lat znosiła cierpienia ze strony członka rodziny
Dziewczynka przez kilka lat znosiła cierpienia ze strony członka rodziny

Ciąża nie przebiegła bez problemów

Do strasznego odkrycia doszło w momencie, gdy dziesięciolatka zaczęła skarżyć się na dokuczliwe bóle brzucha. Kiedy została zabrana przez mamę do lekarza, straszna prawda ujrzała światło dzienne. Ku zaskoczeniu personelu medycznego oraz rodziny, okazało się że dziecko jest w ciąży.

Nie był to jednak koniec dramatu dziewczynki. Ponieważ ciąża była wynikiem gwałtu, jej rodzice zdecydowali się na przerwanie jej poprzez aborcję, co poparł również sąd. Podobnie jak w Polsce, w Brazylii ciążę można przerwać w przypadku, kiedy jest ona wynikiem przestępstwa.

Szokująca odpowiedź brazylijskiej społeczności

Decyzja rodziny i sądu nie przypadła do gustu związanym z kościołem katolickim organizacjom "pro-life". Związana z partią prezydenta Sara Giromini zamieściła w sieci nagranie, w którym apelowała o niedopuszczenie do zabiegu. Podała również fałszywe informacje, jakoby dziecko miało być zmuszone do przeprowadzenia aborcji. Zostały przez nią także opublikowane prywatne dane dziewczynki, co w późniejszym czasie doprowadziło do wielu nieprzyjemności.

Organizacje pro-life przeciwne są zabiegowi aborcji
Organizacje pro-life przeciwne są zabiegowi aborcji

Protesty "pro-liferów"

W wyniku działań Giromini, lekarze nie byli chętni udzielić pomocy dziesięciolatce, z obawy na zagrożenie własnej kariery medycznej. Na przeprowadzenie aborcji zdecydował się jedynie szpital oddalony o całe 1500 kilometrów. Doprowadziło to do masowych protestów, których uczestnicy próbowali siłą wedrzeć się do szpitala i przeszkodzić w procedurze. Służbom jednak ostatecznie udało się wprowadzić dziecko do placówki, gdzie zabieg został pomyślnie przeprowadzony.

Zobacz także: Kilkumiesięczna dziewczynka w oknie życia. Przy dziecku pozostawiono list

Może cię zainteresować: Marzenia Kipiel-Sztuka nie podziela zachowania wywołanego pandemią. Co takiego powiedziała

Pisaliśmy również o: Niebywale zaskakujące słowa Lecha Wałęsy. Były prezydent porusza bardzo ważny temat o skali międzynarodowej