Mirosława nie rozumiała, dlaczego jeden z jej pacjentów zaintrygował ją dziś najbardziej i nie opuszczał myśli przez cały dzień. Wiele kobiet zwraca się do niej o pomoc, ale ona o wiosennym imieniu Marta była jeszcze bardzo młoda.

I na ogół Mirosława nie rozumiała, jak dziewczyna może przedłużyć tak ciężką chorobę, ponieważ przyznała, że ​​czuła ucisk w piersiach ponad dwa miesiące temu, a przyszła dopiero teraz, kiedy poczuła silny ból i osłabienie w całym ciele.

Dzisiaj był naprawdę ciężki dzień, ale Mirosława nigdy nie żałowała, że ​​została lekarzem. Najwyraźniej ostateczna decyzja zapadła, gdy jej matka zmarła na ciężką chorobę kobiecą. „Pomogę ludziom takim jak moja matka” - zwlekała, gdy jej ojciec nalegał, by wybrała zawód nauczyciela.

Raczej pod prysznicem. Uwolnij zmęczenie, odśwież się, pomyślałam.

Ciepłe krople przyjemnie pieściły ciało. Natychmiast pod palcami Mirosława poczuła ukłucie w klatce piersiowej. Była oszołomiona. Przejęta, przerażona... Sprawdzałam się raz po raz.

Nie, nie było pomyłki. Panie, skąd się wzięły kłopoty? Okresowo badała się i wszystko było w porządku. Jak to? Radziła innym, aby zadbali o swoje zdrowie, ale okazało się, że sama nie może. Mirosławie, napłynęły łzy. „Co się z tobą dzieje, mamo? „- syn Andrzej spojrzał na nią z przerażeniem. I zaczął płakać.

„Nie płacz synu, wkrótce mój ojciec wróci z pracy do domu. Przerażamy go, kiedy płaczemy. Mirosława pogłaskała kędzierzawą głowę syna, odwracając wilgotne oczy.

Mirosława odwiedziła Martę w poradni onkologicznej. Dziewczyna była już operowana. Z każdym dniem czuła się lepiej i przygotowywała się do wypisu.

- Wszystko będzie dobrze. Wyjdziesz za mąż, będziesz mieć dzieci — zapewnił Martę lekarz. A Mirosława po chemioterapii była jak kwiat bez wody. Bała się spojrzeć na siebie w lustrze: gdzie był jej rumieniec, jej bujne włosy?

Dni i miesiące minęły w nieznośnym bólu. Na zewnątrz był zimny grudzień, kiedy Mirosława wezwała do siebie męża Maksima. „Opiekuj się swoim synem Maksim. Pamiętajcie, bardzo was kochałam ”- brzmiały jej ostatnie słowa.

Dla Maksima świat wyblakł, odważył się i wydawał się zatrzymywać, gdy został sam z Andrzejem. A ile planów mieli z jego żoną! Obiecali pokazać Andrzejowi morze. Maksim zrozumiał — teraz będzie to niemożliwe. Może kiedyś, później. Jednak musi żyć dla swojego syna. Maksim był dumny z Andrzejka pod każdym względem. Nauczył się gotować według przepisów Mirosławy.

Pewnego majowego dnia mężczyzna zdecydował się pojechać z synem do Tarnopola. Odwiedź atrakcje, wybierz się na przejażdżkę łodzią. Ponieważ nie można jeszcze iść nad morze. Andrzejek zaśmiał się wesoło, gdy wspinali się na diabelski młyn. „Tato, spójrz, jak blisko jest słońce!

A chmury wydają się nad twoją głową! ” Zastanawiał się. - Wtedy po prostu zwróciliśmy na to uwagę, synu. A chmury i słońce są bardzo daleko — powiedział Maksim. - Jak mama? - zapytał Andrzejek, ponownie trafiając w serce Maksima ostrą strzałą.

Chłopiec lubił przejażdżki. W ich wiosce nie było nikogo. Jak dobrze, że przybyli do Tarnopola, pomyślał Maksim. Teraz często przyprowadza tu swojego syna. Podeszli do brzegu stawu, gdzie łódź już się zbliżała.

Andrzejek chciał raz po raz jeździć po „morzu”, jak nazywał staw. Z radością łapał rozpryski wody na dłoni.

Maksim podtrzymywał kruche ciało syna, gdy nagle Andrzejek wyskoczył z jego ramion, gdzie siedziały młode dziewczyny. „Tato, spójrz, to nasza mama! - pociągnął jedną z dziewczyn za sukienkę. Maksim krzyknął z zaskoczenia. Dziewczyna rzeczywiście była bardzo podobna do jego zmarłej żony. Równie wysoka, smukła, z dużymi niebieskimi oczami i jasnymi lokami.
- Czy wystartowałaś z nieba? Tak mamo? Andrzejek wyciągnął rękę do nieznajomej. Dziewczyna zmarszczyła brwi i przycisnęła go do piersi. "Tak bardzo za tobą tęskniłem, mamo!" - wyszeptał chłopiec.

Wszyscy troje spacerowali po parku, jedząc lody. Andrzejek nie rozumiał, dlaczego jego ojciec nie pocałował matki na spotkaniu. Dlaczego nazywa się innym imieniem — Marta. Kiedy nadszedł czas powrotu do domu, nie chciał puścić dziewczyny. Płakał, wyciągnął rękę: chodź z nami, mamo. A Marta musiała obiecać, że za tydzień będzie na nich czekać nad stawem.

- Już wybaczyłaś dziecku. Pytam cię. W rzeczywistości twoje podobieństwo do jego zmarłej matki jest dziwne. Jeśli jednak możesz — poczekaj na nas — pożegnał się Maksim.

Niemal co tydzień Maksim zabierał syna do Tarnopola. Marta tam na nich czekała. Dziewczyna pochodziła z ich dzielnicy, ale mieszkała z ciotką w Tarnopolu, gdzie studiowała na uniwersytecie.

Wraz z nadejściem chłodów Maksim rzadko zabierał synka w atrakcyjne miejsca. Andrzejek zapytał Martę, a dziewczyna przyłapała się na myśleniu, że ona też na nich czeka. Zakochała się w chłopcu, który nazwał ją mamą. Coś również pociągało ją w Maksimoe, o którym wiedziała tylko tyle, że pochował swoją młodą żonę.

„Dlaczego to dla ciebie takie ważne? Dziecko innej nie jest twoim własnym ”- jej przyjaciółka Irena zniechęciła się, gdy Marta podzieliła się swoimi wątpliwościami. Może prawdziwy przyjaciel, ale Marta nie chciała i nie mogła opuścić Andrzeja, który świecił radością, gdy się spotykali. A Maksim? Jest dla niej troskliwy, uprzejmy i taki piękny! Wczoraj zadzwonił i zapowiedział, że mimo dobrej pogody nie będą mogli jutro przyjechać do Tarnopola, jak mówią, w urodziny Andrzejka i będą świętować w domu.

Marta długo nie mogła spać. Myśli kłębiły się w jej głowie: może pójść do Andrzeja i go przywitać? Jednak nikt jej nie zaprosił. Maksim nie chciał lub nie odważył się tego zrobić. Jednak Andrzejek prawdopodobnie na nią czekał.

Rano poszłam na targ, kupiłam zabawki, owoce, a dla urodzinowego chłopca jego ulubiony tort „kijowski”, cztery świeczki i pospieszyłam do autobusu.

Szybko znalazłam ich dom. Dalie kwitły obficie na podwórku w pobliżu ogrodzenia. Czerwony, różowy w białe kropki, fioletowo-niebieski — Marta nigdy takich nie widziała. Rozejrzała się: zręczna ręka mistrza była widoczna wszędzie.

Jej serce waliło. Stała na schodach przez kilka minut, nie ośmielając się nacisnąć przycisku dzwonka. Wiatr bawił się lokami dziewczyny, dął w plecy: chodź! Drzwi natychmiast się otworzyły. Andrzejek rzucił się, by ją przytulić. „Tato, mama jest tutaj!” Krzyknął radośnie. Marta wręczyła mu paczkę prezentów, położyła ciasto na świątecznym stole.

Jej wzrok padł na fotografię w ramce z czarną wstążką, z której spoglądała Mirosława, jej lekarka, jej mądry i miły doradca. Szkoda, że ​​ukłułam tym wspomnieniem własne serce, ale zrozumiałam: dziś Andrzejek ma urodziny i nie mogą być smutni! Życie wciąż toczy się dalej. Andrzejek i Maksim są jej tak mili i drodzy.

Minęło ponad dwadzieścia lat, odkąd Andrzej wybrał matkę Martę, która nie tylko stała się jego matką, ale także zaszczepiła w nim miłość do życia, do muzyki i nauczyła grać na akordeonie. Dziś jest odnoszącym sukcesy przedsiębiorcą, ma wspaniałą żonę, z którą spodziewają się pierwszego dziecka.

Para mieszka osobno, ale Andrzej wie: w domu, w którym się urodził, zawsze czeka na swojego ojca, troskliwą matkę Martę i ukochaną siostrę Mirosławę, nauczycielkę muzyki, podobnie jak jej matka. Kiedy w rodzinie panuje szacunek i miłość, a lata przeżywa się mądrze, uczciwie i serdecznie, w duszy rozkwitają i tęczowe akordy. Radosny i chętny jak ciepły uśmiech matki.

Przypomnij sobie o… JADWIGA EMILEWICZ NIE POZOSTAWIA ZŁUDZEŃ POLAKÓW. PIENIĄDZE NIE TRAFIĄ JUŻ DO SETEK TYSIĘCY OBYWATELI

Jak informował portal Życie: KONDOLENCJE PŁYNĄ Z CAŁEJ POLSKI. ODSZEDŁ ZNANY POLSKI DUCHOWNY

Portal Życie pisał również o… MAŁOPOLSKA: GDZIE MOŻNA ZAPŁACIĆ UŻYWAJĄC BONU TURYSTYCZNEGO? WARTO SPRAWDZIĆ LISTĘ MIEJSC I FIRM W WOJEWÓDZTWIE MAŁOPOLSKIM