W samej tylko Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego do 20 czerwca 2025 roku zarejestrowano już ponad 27 tysięcy protestów wyborczych, a kolejne 18 tysięcy wciąż czekało na rejestrację. Fala społecznego niepokoju, napędzana medialnymi relacjami i wzajemnym podejrzewaniem się o fałszerstwa, doprowadziła do bezprecedensowej liczby zgłoszeń. Jednak — jak podkreślił prezes izby, prof. Krzysztof Wiak — powszechne przeliczenie głosów nie jest możliwe.

Według prezesa Wiaka znaczna część protestów to dokumenty stworzone według tego samego wzoru, często niemające podstawy dowodowej. Choć liczba zgłoszeń może robić wrażenie, to ilość nie przechodzi w jakość — wiele z nich to ogólne zarzuty bez wskazania konkretnych uchybień czy naruszeń prawa wyborczego.

„Nie istnieje żadna prawna procedura pozwalająca na ogólnokrajowe przeliczenie głosów. Nie przewiduje tego ani Kodeks wyborczy, ani żaden inny akt normatywny” – zaznaczył Wiak w rozmowie z Money.pl.

Sąd Najwyższy już teraz podjął decyzję o oględzinach kart wyborczych w wybranych lokalizacjach – m.in. w Krakowie, Gdańsku, Katowicach, Białymstoku i Tarnowie. Wszystko po to, by zweryfikować, czy zarzuty rzeczywiście mogły mieć wpływ na wynik głosowania. W przypadku potwierdzenia nieprawidłowości możliwe będzie ponowne przeliczenie głosów, ale wyłącznie w konkretnych komisjach.

„Nie możemy podejmować działań ‘na wszelki wypadek’. Każda ingerencja w wyniki musi mieć solidne podstawy prawne i dowodowe” – podkreślił sędzia.

Choć premier Donald Tusk zaznaczył, że nie zamierza kwestionować wyniku wyborów, jednocześnie zadeklarował poparcie dla ponownego przeliczenia głosów tam, gdzie rzeczywiście wystąpiły nieprawidłowości. Takie stanowisko – oparte na transparentności i poszanowaniu prawa – podziela także Sąd Najwyższy.

Sąd ma czas do 2 lipca 2025 roku na podjęcie uchwały w sprawie ważności wyborów. Oznacza to, że w ciągu najbliższych dni wszystkie protesty muszą zostać formalnie ocenione i rozpatrzone merytorycznie.

Choć społeczne emocje są zrozumiałe, prof. Wiak jasno zaznacza: tylko trzymanie się litery prawa zapewni trwałość demokracji i zaufanie obywateli do mechanizmów państwowych. Decyzje podejmowane w Sądzie Najwyższym muszą być wolne od nacisków – politycznych, medialnych czy emocjonalnych. W czasach pełnych napięć to właśnie prawo powinno być niezmiennym kompasem.

To też może cię zainteresować: Polacy nie ufają wynikom wyborów. Sondaż nie pozostawia wątpliwości


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Karol Strasburger przerywa milczenie. Potwierdził krążące doniesienia o żonie