Potocznie jednak proces ten nazwano rozwodem kościelnym i tak się to przyjęło w nomenklaturze.
Każdy, kto kiedykolwiek podjął się próby uporządkowania przeszłości małżeńskiej, by wstąpić w związek z kimś innym, wie bardzo dobrze, że prawo kanoniczne w gruncie rzeczy bardziej w tym zakresie zniechęca do działania, niż wspiera uporządkowaniem zasad.
Gdy media obiegła informacja o planowanym ślubie kościelnym Joanny Kurskiej i Jacka Kurskiego, wielu zaczęło zachodzić w głowę, jakim cudem oboje zdołali w tak krótkim czasie dokonać czegoś, co innym zajmuje nawet 2 lata trudnych sytuacji, dostosowywania się do surowych zasad prawa kanonicznego i prowadzonego śledztwa.
Państwo Kurscy przeszli długą drogę, zanim stanęli przed ołtarzem
Wyświetl ten post na Instagramie
Osoby, które mają za sobą tego typu proces, mogą z czystym sumieniem stwierdzić, że procedura stwierdzenia nieważności małżeństwa zawartego w kościele jest niezwykle skomplikowana, kosztowna i długotrwała, a na samym końcu nigdy nie wiadomo, czy dochodzenie nie zakończy się jednak potwierdzeniem ważności małżeństwa, czyli zaistnieniem sakramentu świętego.
Prawo kanoniczne jest zdaniem wielu zbiorem bardzo specyficznych zasad i regulacji, a ekspertów w tej dziedzinie jest stosunkowo niewielu. Jak donosi Jastrzab Post, Joanna Kurska postanowiła zwierzyć się z trudnej drogi, jaką oboje z Jackiem Kurskim musieli przebyć, aby móc w świetle prawa kanonicznego stanąć razem przed ołtarzem i przyjąć sakrament małżeństwa.
Jak pamiętamy, według medialnych doniesień Joanna i Jacek Kurscy są małżeństwem od 2018 roku, jednak jest tutaj mowa o ślubie cywilnym. Różnego rodzaju perturbacje prawne sprawiły, że do ślubu kościelnego doszło dopiero w 2020 roku.
Wokół małżonków wybuchł skandal, gdyż zarzucono im hipokryzję z powodu sprzeczności w słowach, do czynów państwa kurskich. Z jednej bowiem strony pragnęli, aby ich związek został pobłogosławiony przez kapłana w obliczu Boga, z drugiej zaś strony zdołali szybciutko pozamykać rozdziały z zawartymi w przeszłości z kimś innym sakramentami małżeństwa.
Teraz Joanna Kurska zdecydowała się na szczere wyznanie dotyczące trudnej drogi do stwierdzenia nieważności małżeństwa kościelnego.
- W Polsce stwierdza się nieważność ok. 3 tys. ślubów rocznie, byliśmy jedną z tych par. Proces był długi, trwał prawie cztery lata, nie było żadnych preferencji, tylko fakty i świadkowie. Jest to bardzo przykra procedura, ale przeszliśmy ją, bo pragnęliśmy tego, żeby nasza miłość była w zgodzie z naszą wiarą — stwierdziła.
Co o tym sądzisz?
O tym się mówi: To koniec "Sanatorium miłości"? Nad miłosnym show TVP zawisły czarne chmury. Poszło o pieniądze