Wydania programów telewizyjnych na żywo to często pole do wpadek i nieprzewidzianych sytuacji. Ostatnio taką nietypową pomyłkę doświadczyli widzowie środowego wydania programu "19.30". W trakcie serwisu informacyjnego doszło do zaskakującej sytuacji, która została potem odtworzona przez innych mediów.


Podczas prowadzenia programu przez Monikę Sawkę, telewidzowie usłyszeli niespodziewanie głos Zbigniewa Łuczyńskiego, który sugerował korzystanie z mediów społecznościowych. To wydarzenie wywołało zdziwienie wśród widzów, gdyż niepasujący głos pojawił się bezpośrednio po rozpoczęciu serwisu informacyjnego, przed jakimikolwiek słowami prowadzącej, informuje Pomponik.


Monika Sawka wykazała się jednak profesjonalizmem, zachowując spokój i kontynuując prowadzenie programu, jak gdyby nic się nie stało. Sytuacja, która trwała tylko kilka chwil, wywołała jednak spore zainteresowanie i komentarze wśród widzów oraz internautów.


Później w programie ponownie pojawił się głos Zbigniewa Łuczyńskiego, tym razem wraz z jego obrazem, co dodatkowo potwierdziło błąd techniczny lub reżyserski, który mógł wywołać taką sytuację. Jednak widzowie nie dostali żadnych wyjaśnień czy przeprosin od prowadzących, co spotkało się z pewnymi kontrowersjami.


Niewątpliwie taka wpadka pokazuje, jak nawet w najlepiej przygotowanych programach na żywo mogą wystąpić nieoczekiwane sytuacje, które potrafią zaskoczyć zarówno widzów, jak i samych prowadzących.


To też może cię zainteresować: Wielka niespodzianka w "Pytaniu na śniadanie". Znana prezenterka wraca do programu

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Daniel Martyniuk znów w opałach. Syn Zenka Martyniuka wraca do starych nawyków