5 kwietnia 2021 roku, w Poniedziałek Wielkanocny, Polska straciła jednego z najwybitniejszych artystów - Krzysztofa Krawczyka. Mimo ciężkiej choroby, piosenkarz wydawał się powracać do zdrowia, co sprawiało nadzieję na jego szybki powrót na scenę. Niestety, los miał inny plan, a śmierć pozbawiła nas tego wyjątkowego artysty. Jednak przed swoim odejściem Krawczyk pozostawił światu niezwykłe słowa, które trwale pozostaną w pamięci jego wielbicieli.


Kilka dni przed śmiercią, Krzysztof Krawczyk rozmawiał z dziennikarką "Super Expressu" Moniką Tumińską. Mimo osłabienia, artysta wyrażał nadzieję na powrót do zdrowia. "Nie martwcie się o mnie, z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Bóg działa rękoma ludzi. Dziękuję Bogu, że żyję" - mówił do telefonu Krawczyk. Te optymistyczne słowa na Facebooku sprawiły, że fani wierzyli w pełny powrót Trubadura na scenę.


Jednak tragiczne wieści o jego śmierci w Poniedziałek Wielkanocny wstrząsnęły wszystkimi. Ostatnie słowa Krzysztofa Krawczyka, wypowiedziane do jego żony Ewy, stały się symbolem jego miłości i bliskości. "Moja kochana laleczko" - to trzy proste, lecz pełne emocji słowa, które wgniatają w podłogę i poruszają do głębi serca.


Pogrzeb Krzysztofa Krawczyka odbył się pięć dni po jego śmierci. Uroczystość, transmitowana przez TVP, zgromadziła tłumy żałobników. Poruszające kazanie wygłosił biskup Antoni Długosz, przyjaciel artysty. Ewa Krawczyk, żona Krzysztofa, odebrała w tym dniu największy egzamin miłości do męża. "Bo jesteś ty, zaczynasz ze mną dzień, bo jesteś wciąż, gdy zaczyna się noc" - to słowa, które Krzysztof śpiewał dla swojej ukochanej, a które teraz niosły pociechę w trudnym czasie.


To też może cię zainteresować: Działkowicze w potrzasku. Czy będzie likwidacja działek ROD


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Polacy zaskoczeni hucznym ślubem Daniela Martyniuka. Wiele osób pyta, czy to w ogóle legalne. Syn Zenka Martyniuka drugi raz powiedział tak Faustynie