Żyli dobrze, a potem jej mąż spakował swoje rzeczy i powiedział: "Naszym błędem było to, że spotkaliśmy się za wcześnie, przepraszam, ale poznałem kobietę, chcę z nią mieszkać do końca życia!"
Odszedł, nie zostawiając nic poza wynajętym mieszkaniem; zostały dwa tygodnie do zapłaty. Dziecko miało wtedy trzy latka, ale kto dałby im miejsce w przedszkolu, nie byli z tego miasta... Minęły dwa tygodnie, a właścicielka powiedziała, że jutro jest ostateczny termin i musi zapłacić; Anna nie mogła. Właścicielka wyrzuciła ich i poskarżyła się władzom opiekuńczym, a syn Anny został jej odebrany.
Anna spędziła noc na ulicy, oszczędzając każdy grosz; jadła raz na dwa dni i udało jej się zaoszczędzić pieniądze na bilet, ale postanowiła zadzwonić do rodziców. Jej ojciec wyleciał tego samego dnia. Anna stała na lotnisku, czekając na niego. Kiedy ojciec zobaczył Annę, był zszokowany: była chuda, jej skóra była szara, jej ubrania były brudne. Tata wynajął pokój w hotelu, ale nie chcieli wpuścić Anny.
Ojciec zapewnił ją, że wszystko jest w porządku i wprowadził córkę do środka. Wysłał ją do łazienki i sam zamówił kolację. Anna wyszła spod prysznica i natychmiast zaatakowała jedzenie; jej ojciec patrzył na nią, łzy spływały mu po twarzy, a jego mózg produkował obrazy z jej dzieciństwa.
To był pierwszy raz, kiedy ją zobaczył, marzył o córce, a teraz... Z nieporadnego dziecka Ania zmieniła się w blondynkę, potem przedszkole, szkoła, a teraz matura; jego piękna córka, blond piękność, studia i ten łobuz. - Anna, albo on, albo rodzina, jeśli z nim pójdziesz, możesz o nas zapomnieć! - Ania trzaska drzwiami. A cztery lata później telefon: "Tato, pomóż mi!" A teraz jego ukochana córka siedzi tam, chuda i je, jakby nigdy w życiu nie jadła.
Opowiedziała o wszystkim ojcu, ten popędził do sierocińca, potem poleciał z powrotem, wrócił ze wszystkimi potrzebnymi papierami i zabrał wnuka. Ania i jej syn wrócili z ojcem do domu, ale ojciec wielokrotnie latał do nieszczęsnego miasta, a syn Ani w niewytłumaczalny sposób dostał mieszkanie. Ania myślała, że kupił je jej ojciec, ale spłacił je jej były. Bardzo przepraszał i oferował dalszą pomoc. Ania nie pytała o nic. Znała swojego ojca i wiedziała, że lepiej nie pytać, jak to wszystko załatwił.
To też może cię zainteresować: Te monety z PRL mają ogromną wartość. Mogą przynieść fortunę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Starsza pani opiekuje się swoim synem, ale prawie nie ma pieniędzy. "Z głodu, proszę pana… z głodu"