– Jeżeli rodziny poczuły się urażone moją wypowiedzią dot. in vitro: przepraszam – mówił prof. Jan Duda. Polityk nazwał tę metodę „eksperymentem medycznym”.

Prof. Jan Duda w poniedziałek podczas debaty „Gazety Wyborczej” w Krakowie powiedział, że jest przeciwny metodzie in vitro. Mówił także, że jest ona sprzeczna z konstytucją.

– Ta procedura jest według mnie eksperymentem medycznym – mówił. Powołał się na zapis w artykule 39. konstytucji, według którego „nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody”.

Zobacz także: KONIEC Z KOLEJKAMI DO LEKARZA! WYSTARCZY MIEĆ PRZY SOBIE TELEFON!

– Gdzie jest zgoda tego człowieka? – grzmiał.

Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka KO na premiera, w środę zażądała, by Duda przeprosił wszystkie rodziny za to, co powiedział. Dodała, że posiadanie dziecka nie ma barw politycznych i marzy o tym każda rodzina, a państwo i lekarze mają wspomagać osoby, które znalazły się w trudnych sytuacjach.

– Dlatego żądam, żeby pan Duda przeprosił wszystkie rodziny, niezależnie, czy mają dzieci urodzone metodą in vitro, czy w inny sposób. Nazywanie ich w ten sposób jest niegodne i skandaliczne. Nam wszystkim słowo przepraszam się należy – mówiła Kidawa-Błońska.

Prof. Duda odpowiedział: – Jeśli rodziny poczuły się urażone, to ja je przepraszam. Uważam, że każdy ma prawo pragnąć dziecka. To jest prawo przyrodzone i naturalne, a jeśli zgłaszam zastrzeżenia to do tych, którzy podejmują się wykonywania zabiegów in vitro.

Tłumaczył się, że jego opinia wygłoszona podczas debaty to „próba pobudzenia do refleksji”.

– Uważam, że jest obowiązkiem uczestnika debaty zgłaszać przemyślane zastrzeżenia, natomiast emocjonalne reakcje na te słowa uważam za przejaw populizmu.

Zobacz także: KONIEC ŚWIATA W 2020 ROKU? TAK PRZEPOWIADA SŁYNNY NAUKOWIEC!

– Jeżeli ktoś mówi, że prawem człowieka jest posiadanie dziecka, to ja zaznaczam: dziecko nie jest przedmiotem. Dziecko dostaje się w depozyt. To nie jest posiadanie – zaznaczył.

– Nie jest winą potencjalnych rodziców, że gotowi są skorzystać z każdej szansy. To wina narracji społecznej, która zapomina o tym, że w tym obszarze trzeba bronić interesów dziecka tego, które ma się narodzić.

Źródło: „onet.pl”