Kolejna burzliwa afera wokół poprzednich władz TVP wybuchła po artykule "Newsweeka", w którym producent telewizyjny Ryszard Krajewski przyznał się do wręczenia pół miliona złotych łapówki. W artykule padają nazwiska, w tym Joanna Kurska, która szybko odpowiedziała na te oskarżenia.

Artykuł w "Newsweeku" otworzył nowy rozdział w serii afer związanych z poprzednimi władzami TVP. Ryszard Krajewski twierdzi, że wręczył pół miliona złotych Edycie Podleś, której celem było przekazanie tych pieniędzy Joannie Kurskiej. Oskarżenia są poważne, a atmosfera wokół tej sprawy staje się coraz gęstsza, informuje Pudelek.

Joanna Kurska szybko zareagowała na te oskarżenia, broniąc swojego imienia i oskarżając Ryszarda Krajewskiego o szantaż. W swoim oświadczeniu na Instagramie zaznaczyła, że nie wzięła od nikogo żadnej łapówki. Dodatkowo, podkreśliła, że Krajewski wcześniej już próbował szantażować władze TVP, domagając się korzystniejszych warunków dla swojej produkcji.

Joanna Kurska nie oszczędza również redakcji "Newsweeka". Krytykuje autorstwo artykułu i podejrzewa nowe władze TVP o manipulacje i próby zdyskredytowania poprzednich kierownictw stacji. Ostrzega, że zbliżające się pozwu do sądu obejmie zarówno Ryszarda Krajewskiego, jak i redaktora naczelnego "Newsweeka", Piotra Krysiaka, za rzekome zniesławienie.

Nowa afera wokół TVP budzi kontrowersje i stwarza napiętą atmosferę. Walka o dobre imię i odpowiedzialność za rzekome nadużycia finansowe staje się kolejnym rozdziałem w historii polskiego środowiska medialnego. Jakie będą dalsze losy tej sprawy? Czas pokaże, ale walka w sądzie zapowiada się być intensywna.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Teściowa chce z nami pojechać na wakacje, ale przecież to nasza podróż poślubna

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: 18-latce odmówiono pomocy w szpitalu. Są nowe fakty w sprawie. Czy to było zatrucie pizzą