Jak przypomina portal "Super Express", dramat 8-letniego Kamila z Częstochowy poruszył całą Polskę. Lekarze przez ponad miesiąc walczyli o życie chłopca, jednak rozległe oparzenia i fakt, że zbyt długo nie były leczone, sprawił, że rokowania od początku były niepomyślne. Śmierć chłopca była ogromnym ciosem dla jego młodszego brata. Chłopiec mocno przeżywa jego śmierć.
Wszyscy mieli nadzieję, że życie Kamilka uda się uratować
Sprawą bestialsko skatowanego 8-letniego Kamila przez długi czas żyła cała Polska. Polacy śledzili kolejne komunikaty z placówki, w której lekarze walczyli, żeby uratować życie chłopca. Niestety po trwającym ponad miesiąc leczeniu serduszko chłopca się zatrzymało.
Biologiczny ojciec chłopca podobnie jak jego rodzeństwo do końca wierzyli, że Kamilkowi uda się wrócić do zdrowia. Artur Topól złożył nawet w sądzie wniosek o przywrócenie mu praw rodzicielskich do dwójki jego synów: Kamila i młodszego o rok Fabiana. Sprawa jest w toku.
Brat Kamilka z Częstochowy mocno przeżywa to, co przytrafiło się jego bratu
Najmłodsze dzieci Magdaleny B. trafiły do rodziny zastępczej. Starsze dzieci trafiły do domu dziecka, gdzie nadal przebywają. Biologiczny ojciec Fabiana stara się z nim regularnie widywać. Topól nie ukrywa, że chłopiec bardzo przeżywa śmierć swojego starszego brata.
"Fabianek bardzo tęskni za Kamilkiem. Jak tylko mnie widzi, bardzo się cieszy, cały czas pyta o brata. On wie, że Kamilka nie ma. Fabianek mówi, że Kamilek jest u aniołków. Bardzo bym chciał, żeby był z nami" - powiedział mężczyzna w rozmowie z "Super Expressem".
Ojciec chłopca i jego narzeczona nie tracą nadziei, że sąd przychyli się do ich wniosku o opiekę nad Fabianem.
Jakiego rozstrzygnięcia w sprawie się spodziewacie?
To też może cię zainteresować: Ogień pojawił się w ośrodku dla seniorów. Kilku pensjonariuszy straciło życie. Służby wskazują, że ostateczny bilans ofiar może być jeszcze większy
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Na ulicę was nie wyrzucam. Macie kawalerkę. Dziecko jest jeszcze małe, zmieści się" powiedziała do mnie mama
O tym się mówi: Chłopak 27-letniej Anastazji postanowił zabrać głos w sprawie. Mężczyzna wyjaśnił, co kobieta napisała mu chwilę przed zdarzeniem. Co się stało