Jak przypomina portal "Pomponik", w czwartek media obiegła informacja o śmierci alpinisty Kacpra Tekieli. Mąż Justyny Kowalczyk miał zginąć w lawinie podczas zejścia ze szczytu Jungfrau. Głos w sprawie zabrały szwajcarskie służby. Pojwił się oficjalny komunikat.

Nie żyje Kacper Tekieli

Justyna Kowalczyk wspólnie z mężem i dzieckiem przebywali w ostatnich dniach w Szwajcarii. Ich związek miał związek z ambitnym projektem Kacpra Tekieli, który zamierzał zdobywać tamtejsze czterotysięczniki. Pierwszym ze szczytów, jaki zdobył w trakcie tej wyprawy był Piz Bernina. Potem przyszła kolej na kolejne. Zdobył ich jeszcze sześć.

Siódmym był szczyt Jungfrau. To w trakcie schodzenia z niego alpinistę zabrała ze sobą lawina. Ciało męża Justyny Kowalczyk znaleziono w czwartek rano. Szwajcarska policja informowała wówczas, że Tekieli był sam.

"Do wypadku doszło w rejonie Rottalsattel, z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn" - przekazywała w oficjalnym oświadczeniu szwajcarska policja. Dodano, że choć w dniu wypadku przeprowadzono lot zwiadowczy, ciało mężczyzny udało się znaleźć dopiero nazajutrz. Na ratunek było już za późno.

Szwajcarska prokuratura zapowiedziała, że przeprowadzi śledztwo, któregocelem będzie wyjaśnienie okoliczności śmierci polskiego alpinisty.

Polska prokuratura zabrała głos w sprawie

Głos w sprawie zabrała również polska prokuratura. Polscy śledczy mają wspomnagać działania prokuratury z Oberland.

"Rozpoczęto śledztwo pod przewodnictwem lokalnej prokuratury, by wyjaśnić dokładny przebieg i okoliczności wypadku" - informuje prokuratura.

O postępach będziemy was informować na bieżąco.

To też może cię zainteresować: Przyrodnia siostra Kamilka z Częstochowy zdobyła się na szczere wyznanie. "Wiem, jak to jest". O czym dokładnie mowa

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Aleksandra Kwaśniewska zdobyła się na szczere wyznanie. Nie kryła rozgoryczenia. "To ja się muszę tłumaczyć". O czym mowa

O tym się mówi:Wierni nie mają wątpliwości. W jednym z polskich miast doszło do objawienia. "Bóg chce nam coś powiedzieć". Co na to przedstawiciele Kościoła