Jak przypomina portal "Lelum", przed dwoma tygodniami Dawid Kubacki podzielił się ze światem rodzinnym dramatem. Jego żona Marta trafiła do szpitala z powodu problemów kardiologicznych. Jej stan był ciężki, a lekarze robili wszystko, żeby zachować ją przy życiu, żeby mogła wrócić do dwóch małych córeczek. Choć Dawid Kubacki przekazał, że serce jego żony bije samodzielnie, a parametry się poprawiają, to Martę czeka długa rekonwalescencja.
Dawid Kubacki zdradził, jak czuje się jego żona
W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Dawid Kubacki przyznał, że jego żona z każdym dniem odzyskuje siły, choć to, co przeszli oboje przez ostatnie dni, jest trudne do opisania. "Teraz najważniejsze jednak, że spotkanie ze świętym Piotrem odsunęło się w czasie. Co najmniej na kolejnych pięćdziesiąt lat!" - powiedział skoczek.
Dawid Kubacki zdradził, że jego żona bardzo chciałaby już wrócić do domu, ale jej stan nie pozwala jeszcze jej wypisać z zabrzańskiej placówki. Skoczek zaznaczył, że kiedy wreszcie Marta wróci do domu, będzie musiała nastawić się na długie dochodzenie do pełni sił.
Między szpitalem a domem
Dawid Kubacki, że pierwsze półtora tygodnia spędził w szpitalu. Teraz na kilka dni wrócił do domu, do swoich małych córeczek, które z niecierpliwością wypatrują powrotu mamy. Skoczek dodał, że dziewczynki znajdują się pod opieką rodziny, co jest dla niego ogromnym wsparciem.
Kubacki przyznał, że starał się śledzić sportowe zmagania kolegów z kadry, bo jak przyznał, była to dla niego "odrobina codzienności w tym wszystkim".
Marcie Kubackiej życzymy dużo zdrowia, żeby mogła wrócić do domu.
To też może cię zainteresować: Cicha spowiedź praktykowana jest w wielu kościołach. Czy rewolucja w sakramencie pokuty dotrze także do Polski. Kapłan rozwiewa wątpliwości
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Papież Franciszek wyszedł ze szpitala. Kobieta rzuciła mu się na szyję, ogromne szczęście
O tym się mówi: Dawid Kubacki podzielił się wiadomością od Piotra Żyły. "Myślę, że jak on się za to zabierze, to jutro będziemy jechać do domu"