Jak podaje portal "Onet", Prokuratura Regionalna w Łodzi podjęła decyzję w sprawie Krzysztofa Rutkowskiego, nakazując wycofanie aktu oskarżenia przeciwko znanemu detektywowi. Oskarżenie dotyczyło prowadzenia przez Rutkowskiego działalności detektywistycznej bez licencji. "Pokrzywdzeni ludzie są zbulwersowani pracą prokuratury" - mówi cytowana przez "Onet" kobieta, która uznaje się za ofiarę działań Rutkowskiego.
Wycofanie aktu oskarżenia
29 września na portalu patriot24.net prowadzonym przez żonę Krzysztofa Rutkowskiego pojawiła się informacja, że Krzysztof Rutkowski nie stanie przed sądem. "Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny nakazał zweryfikowanie aktu oskarżenia wobec Krzysztofa Rutkowskiego” odnoszącego się do jego nielegalnej działalnościś detektywistycznej, w dalszej kolejności prokuratura w Łodzi nakazała wycofanie z sądu rzeczonego aktu oskarżenia.
3 września portal "Onet" informował, że Prokuratura Okręgowa Łódź-Polesie skierowała do sądu akt oskarżenia wobec Krzysztofa Rutkowskiego. Dotyczył on prowadzenia działalności detektywistycznej bez wymaganej prawem licencji. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat dwóch.
Zarzuty wobec Rutkowskiego
Zarzuty odnosiły się do wydarzeń mających miejsce w kwietniu ubiegego roku. Krzysztof Rutkowski miał wówczas śledzić, a następnie zatrzymać Wiolettę J., którą jak podaje "Onet": "oskarża on o podawanie się za sędzię łódzkiego sądu oraz wyłudzanie pieniędzy".
Początkowo Rutkowski wskazywał, że owo zatrzymanie miało charakter zatrzymania obywatelskiego. Jednak w rozmowie z "Onetem" zmienił zdanie wskazując, że było to wskazanie obywatelskie.
"Oszustka, która wyłudzała pieniądze, została przez nas wskazana, nie zatrzymana. My nie zakładaliśmy tej kobiecie kajdanek, nie robiliśmy nic, co byłoby zabronione. Jechaliśmy za tą kobietą i o każdym naszym ruchu informowaliśmy policję. Było kilkanaście połączeń z komendą wojewódzką, złożyliśmy w tej sprawie podziękowania dla oficera dyżurnego KWP Łódź. W momencie, kiedy się włączył trzeci komisariat komendy miejskiej policji, nastąpił spadek profesjonalizmu. A później dla policji zrobił się obciach, że znów Rutkowski wskazuje oszustkę, a łódzka policja nie była wcześniej zainteresowana przyjęciem zawiadomienia od pokrzywdzonej osoby, której my pomogliśmy" - mówił Krzysztof Rutkowski.
Inny punkt widzenia
Zupełnie inaczej opisuje całą sytuację Wioletta J. "Podjeżdżałam właśnie pod swój dom. W moim aucie znajdował się jeszcze mój młodszy 14-letni syn oraz znajomy. Zajechały nam drogę dwa auta, w których znajdowało się trzech mężczyzn. Z jednego z nich wyskoczył Krzysztof Rutkowski, otworzył moje drzwi, zaczął mnie szarpać i wyciągać z auta. Powiedział: „Jestem detektyw Rutkowski, jest pani zatrzymana!”. Ja się przestraszyłam, bo miałam w samochodzie dziecko. Nie dałam się wyciągnąć z auta" - cytuje jej wypowiedź "Onet".
Kobieta cierpiąca na astmę oraz szereg innych chorób zaczęła się czuć źle w czasie zatrzymania przez Rutkowskiego. Poczuła się na tyle źle, że z miejsca zdarzenia musiała ją zabrać karetka. W szpitalu spędziła 5 dni.
Więcej o całej sprawie przeczytacie tutaj.
Co sądzicie o całej sprawie?
To też może cię zainteresować: Danuta Martyniuk nie odpuszcza Ewelinie. Była teściowa wciąż publicznie pierze rodzinne brudy. Poszło o rzeczy materialne
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Czy Beata Tadla ma powody do radości? Czujne oko fanów dostrzegło na jej ręku pierścionek. Najnowsze zdjęcie gwiazdy wywołało niemałą sensację
O tym się mówi: Karetka zabrała rannego Rafała Mroczka. Fani są zaniepokojeni, co się stało