Jak przypomina serwis „Pudelek”, po sześciu latach współpracy Karolina Gilon żegna się z Polsate. Niestety pożegnanie to odbywa się w atmosferze dalekiej od pożegnania z klasą. Prezenterka nie kryje żalu do stacji, która nie przedłużyła z nią kontraktu po jej powrocie z urlopu macierzyńskiego. Edward Miszczak, komentując sprawę, nieco chłodno przypomniał, że wielu mogłoby tylko marzyć o pozycji, jaką osiągnęła.
Była na szczycie, z dnia na dzień straciła pracę
W ciągu ostatnich lat Karolina Gilon stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Polsatu. Jej dynamiczna osobowość, charyzma i ekranowa pewność siebie sprawiły, że widzowie pokochali ją zarówno w roli prowadzącej ekstremalnego „Ninja Warrior Polska”, jak i gospodyni gorącego, hiszpańskiego „Love Island. Wyspa miłości”.
Przez cztery lata udanie balansowała między planami zdjęciowymi w Polsce i za granicą, stając się jednym z filarów rozrywkowej oferty stacji. Choć emisja randkowego reality show dobiegła końca, Polsat oficjalnie nie zamyka tematu – pozostawiono otwartą furtkę do potencjalnych kolejnych edycji.
Nie wiadomo jednak, czy Gilon miałaby jeszcze szansę w nich wystąpić, biorąc pod uwagę jej niedawne rozstanie ze stacją. Tak czy inaczej, trudno nie zauważyć, że przez ostatnie lata to właśnie ona była jednym z motorów napędowych popularności obu formatów.
Edward Miszczak zabrał głos po zwolnieniu Gilion
Gilion w mediach społecznościowych zasugerowała, że po urodzeniu dziecka nie znalazło się już dla niej miejsce w dotychczasowej ramówce. Jej słowa wzbudziły poruszenie wśród fanów i komentatorów show-biznesu, którzy zaczęli dopytywać, co tak naprawdę wydarzyło się za kulisami.
Tymczasem, jak ujawniono, Gilon przez cały okres ciąży pozostawała na kontrakcie i otrzymywała pełne wynagrodzenie — mimo że nie pojawiała się w nowych projektach. Sytuacja stała się jeszcze bardziej złożona, gdy wyszło na jaw, że stacja miała dla niej konkretną propozycję: udział w kolejnej edycji „Tańca z Gwiazdami”. Gilon, jak twierdzą źródła, nie była jednak zachwycona tym kierunkiem, co mogło wpłynąć na dalsze decyzje programowe.
Do całego zamieszania odniósł się w rozmowie z „Plejadą” sam Edward Miszczak. „Ja ją bardzo lubię, tylko myśmy wytrzymali rok nie korzystając z jej usług, bo była w trudnej sytuacji prywatnej, ale miała z nami kontrakt. Kontrakt się skończył po roku, nie było szans na dalszą pracę, więc się rozstaliśmy. To zawsze jest przykre, ale jeden z internautów to bardzo dobrze podsumował: "fajnie się płacze, jak się prowadzi Porsche" – powiedział Miszczak.
Co o tym sądzicie?
To też może cię zainteresować: Tak o Nawrockim mówią ludzie boksu. Sportowa przeszłość ujawniona
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Ten dodatek sprawi, że ogórki będą wyjątkowo chrupiące. Przepis na przetwory bez sterylizacji. Idealny na zimę
O tym się mówi: Donald Tusk zwrócił się wprost do Karola Nawrockiego. "Nie pozwolę panu Nawrockiemu"