Władze miasta potwierdziły w końcu, że istnieje problem z wysypiskiem śmieci w Szadółkach. Od kilku tygodni mieszkańcy skarżą się na olbrzymi smród.
Z tego powodu w środę zakład odwiedził wiceprezydent Gdańska, który skomentował wyniki wizytacji. Okazuje się, że uciążliwy fetor to efekt zbyt dużej ilości śmieci bio, które nie mieszczą się w hermetycznej kompostowni i są składowane na zewnątrz. Do tego zapach roznosi mocny wiatr.
Co miasto robi w tym kierunku?
Piotr Grzelak poinformował też, że miasto podjęło już działania w tej sprawie. Na chwilę obecną śmieci są spryskiwane specjalistycznymi preparatami.
„Staramy się znaleźć firmę, która będzie utylizować nadwyżki w innym miejscu. W skali roku instalacje, którymi dysponuje Zakład Utylizacyjny są wystarczające. Pojawiają się jednak chwilowe wzrosty przyjmowanych odpadów, z którymi właśnie mamy do czynienia” – skomentował wiceprezydent.
W planach jest też budowa spalarni śmieci.
To też może cię zainteresować: Pomorskie: w województwie wyznaczono nowe placówki do leczenia osób z koronawirusem. To efekt braku miejsc w szpitalu zakaźnym w Gdańsku
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w portalu Życie: Gdańsk: miasto zajmie się problemem zrywanych trakcji w mieście. Sytuacja denerwuje kierowców i pasażerów już kilka lat
O tym się mówi: Gdańsk: władze miasta i radni przeprowadzili wizytację Zakładu Utylizacyjnego w Szadółkach. Wyniki są nie napawają optymizmem