Japonia, kraj technologii i tradycji, mierzy się dziś z czymś, czego nie da się zmierzyć ani przewidzieć – lękiem przed nieokreśloną katastrofą. Wszystko za sprawą jednej kobiety: Ryo Tatsuki, określanej przez fanów i media jako „Nowa Wanga”. Jej wizje i przepowiednie już nieraz trafnie opisywały wydarzenia przyszłości. Teraz po raz pierwszy wskazała datę, która – według niej – może przynieść ogromną tragedię.

W opublikowanej aktualizacji swojej książki Tatsuki wskazała konkretny dzień: 5 lipca 2025 roku. „Wielka katastrofa” – te dwa słowa wystarczyły, by wywołać falę niepokoju i paniki w mediach społecznościowych. Choć japońska artystka i wizjonerka nie ujawniła szczegółów, niektórzy interpretują jej przepowiednię jako możliwy kataklizm naturalny – trzęsienie ziemi, tsunami, a nawet wybuch wulkanu. Inni sugerują wydarzenie o charakterze społecznym lub geopolitycznym.

Lęk podsyca fakt, że Tatsuki przewidziała wcześniej takie wydarzenia jak katastrofa w Fukushimie, śmierć księżnej Diany czy pandemię koronawirusa. To wystarczyło, by jej słowa nabrały mocy, a niepokój ogarnął nie tylko Japonię, ale i jej sąsiadów.

Sektor turystyczny Japonii, który w ostatnich miesiącach odżywał po pandemii COVID-19, przeżywa obecnie niespodziewany kryzys. W pierwszym tygodniu czerwca gwałtownie zaczęły spadać rezerwacje. W Chinach, Tajlandii i Wietnamie odwołano nawet 80–90% zaplanowanych podróży na początek lipca. Linie lotnicze z Hongkongu i Korei Południowej raportują masowe anulacje biletów. Strach przed „czymś”, czego nikt nie potrafi sprecyzować, okazał się silniejszy niż racjonalne argumenty.

Japońskie władze próbują tonować emocje. Gubernator prefektury Miyagi – regionu doświadczonego przez tsunami w 2011 roku – wystosował oficjalny apel o spokój i zdrowy rozsądek. "Nie ma żadnych naukowych przesłanek, które wskazywałyby na zagrożenie. Japończycy nie uciekają. Proszę, nie podsycajmy zbiorowej paniki" – powiedział Yoshihiro Murai.

Ryo Tatsuki nie jest celebrytką ani samozwańczą prorokinią. To ceniona autorka komiksów (mangi), która twierdzi, że wizje przyszłości nawiedzają ją we śnie. W 1999 roku opublikowała książkę zawierającą 15 proroctw, z których – jak twierdzą jej zwolennicy – przynajmniej dziesięć już się spełniło. Sama Tatsuki nie komentuje zamieszania, a jej oficjalne kanały pozostają milczące od kilku tygodni.

Tymczasem internet wrze. W mediach społecznościowych mnożą się teorie spiskowe, domysły i filmiki ostrzegające przed rzekomym „końcem Japonii”. Sceptycy wskazują na brak jakichkolwiek dowodów i porównują to z histerią wokół roku 2012. Ale emocje biorą górę – bo kiedy przeszłość pokazuje, że niektóre sny się spełniają, trudno je całkowicie zignorować.

Czy 5 lipca będzie tylko zwykłym dniem, czy może zapamiętamy go jako przełomowy moment? Na razie pozostaje jedynie czekać. I obserwować, jak proroctwo z książki zyskało realną moc – nie przez swój konkret, lecz przez lęk, który zasiało.

Jedno jest pewne: niezależnie od tego, co się wydarzy, data ta już zapisała się w historii. Nie jako dzień katastrofy, ale jako przykład tego, jak wielką siłę ma ludzkie wyobrażenie przyszłości.

To też może cię zainteresować: Związki to dla nich wyzwanie. Znaki zodiaku najczęściej skłonne do zdrady

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Polacy ocenili przyszłość Hołowni. Wyniki sondażu nie napawają optymizmem