Nagranie pokazujące, jak Brigitte Macron w dość bezceremonialny sposób odpycha twarz swojego męża – prezydenta Emmanuela Macrona – stało się wiralem, wywołując falę komentarzy, spekulacji i... żartów. Czy świat był świadkiem małżeńskiej kłótni na szczytach władzy, czy raczej rodzinnego przekomarzania się przed kamerami?
Wideo, które rozprzestrzeniło się błyskawicznie w mediach społecznościowych, pokazuje moment otwarcia drzwi prezydenckiego samolotu. Tuż za nimi rozgrywa się scena przypominająca emocjonalne spięcie. Brigitte chwyta twarz Emmanuela i zdecydowanym ruchem ją odpycha. Prezydent Francji wygląda na zaskoczonego, ale już po chwili, zauważając kamery, wraca do roli uśmiechniętego męża i głowy państwa – macha do zgromadzonych i znika w głębi maszyny. Co więcej, gdy podaje żonie ramię na zejście po trapie, ta ignoruje gest, jakby nic się nie wydarzyło.
Internet aż zawrzał – od spekulacji o „małżeńskim kryzysie” po memy i teorie spiskowe. Wielu komentatorów odczytało tę wymianę jako symboliczną „scenę zazdrości” albo efekt przemęczenia. Pojawiły się też sugestie, że Brigitte mogła po prostu zareagować impulsywnie na wcześniej niewidoczny kontekst.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję głównych bohaterów. Sam Emmanuel Macron postanowił odnieść się do medialnej gorączki:
– Żartowaliśmy – a raczej po prostu wygłupialiśmy się – z moją żoną, ale ku mojemu zaskoczeniu przerodziło się to w jakąś planetarną katastrofę. Ludzie mówią najróżniejsze bzdury. Wszyscy muszą się uspokoić – skomentował z rozbawieniem prezydent Francji.
Macron podkreślił, że relacje rodzinne nie są tematem do tabloidowej sensacji, a cała scena została wyrwana z kontekstu i nadinterpretowana przez media.
To nie pierwszy raz, gdy Emmanuel Macron musi prostować medialne narracje wokół nagrań ze swoim udziałem. W rozmowie z dziennikarzami wspomniał m.in. o wideo z podróży pociągiem do Kijowa, gdzie internauci doszukiwali się... torebki z kokainą przekazywanej między liderami państw zachodnich. W innej sytuacji, z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem, komentarze sugerowały rzekomą kłótnię na szczycie NATO.
– Są ludzie, którzy oglądali filmy i myślą, że dzieliłem się torebką kokainy, że pokłóciłem się z prezydentem Turcji, a teraz mam konflikt domowy z żoną – powiedział Macron. – Żadne z tych stwierdzeń nie jest prawdą.
Jak zaznaczył, wszystkie trzy nagrania były „autentyczne”, ale przypisywane im znaczenia – zupełnie fałszywe.
Ten niecodzienny incydent pokazuje, jak cienka jest granica między życiem prywatnym a publicznym, szczególnie w przypadku osób pełniących najwyższe funkcje państwowe. Każdy gest, spojrzenie czy niedopowiedzenie potrafią dziś – w dobie mediów społecznościowych – uruchomić globalną lawinę interpretacji.
Czy Brigitte i Emmanuel Macron rzeczywiście tylko się „wygłupiali”? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że nawet najdrobniejszy moment w życiu politycznym – jeśli uchwycony przez kamery – może stać się globalnym spektaklem.
To też może cię zainteresować: Potwierdziły się przypuszczenia widzów "Dzień dobry TVN". Program niebawem zniknie z anteny
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Aleksander Baron tak nazwał publicznie Sandrę. Wszyscy zastanawiają się, co to oznacza