Nie inaczej było tym razem – w specjalnym wydaniu programu „Jaka to melodia?” poświęconym pamięci legendarnego wokalisty pojawiła się jego żona, Ewa Krawczyk. Jej obecność w teleturnieju wzbudziła jednak mieszane reakcje widzów.

W odcinku upamiętniającym Krawczyka udział wzięli także Ryszard Kniat – kompozytor, i Maciej Świtoński – chirurg i autor tekstów piosenek. Wspólnie wspominali życie i karierę zmarłego artysty, dzieląc się osobistymi anegdotami i emocjami, które – jak się okazało – są nadal żywe.

Najwięcej uwagi przyciągnęła jednak Ewa Krawczyk, której przemiana zaskoczyła część fanów. Choć wdowa po Krzysztofie wzruszająco wspominała męża i z zaangażowaniem brała udział w muzycznej rywalizacji, to właśnie jej obecność w programie spotkała się z falą komentarzy – nie tylko ciepłych.

Pod postem opublikowanym w mediach społecznościowych programu pojawiło się ponad 1500 komentarzy, z których wiele wyrażało zawód związany z brakiem obecności Krzysztofa Krawczyka juniora – jedynego syna artysty. Część internautów nie ukrywała oburzenia, sugerując, że to właśnie on powinien był reprezentować ojca w tak symbolicznej chwili.

„Syn powinien być na pierwszym miejscu, a nie trzecia żona” – napisała jedna z użytkowniczek Facebooka.

„A syn nie dostał zaproszenia?” – pytali inni.

Warto przypomnieć, że relacje między Ewą Krawczyk a synem zmarłego artysty od lat budzą kontrowersje i były publicznie komentowane. Ich trudna historia, której echa nie milkną w przestrzeni medialnej, ponownie dała o sobie znać przy okazji tej rocznicy.

Pomimo emocji, jakie wywołała obecność Ewy Krawczyk, nie sposób pominąć jej udziału w samym teleturnieju. Z powodzeniem dotarła do finału i wygrała główną nagrodę – 14 360 zł. Całą kwotę przekazała na rzecz Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”, wspierającej dzieci z niepełnosprawnościami i chorobami przewlekłymi.

Był to piękny gest, który wielu widzów uznało za godny podziwu – bez względu na osobiste sympatie i kontrowersje.

Odcinek „Jakiej to melodii?” ku pamięci Krzysztofa Krawczyka pokazał, że legenda artysty jest nadal żywa – ale także, że pamięć o nim budzi głęboko podzielone uczucia. Jedni gratulują żonie artysty pięknego upamiętnienia, inni nie kryją zawodu brakiem udziału jego syna. Pytania o to, kto ma „prawo do pamięci” i kto powinien reprezentować artystę w tak szczególnych chwilach, pozostają bez jednoznacznej odpowiedzi.

To też może cię zainteresować: Kolejna gorąca wymiana zdań w "Sanatorium miłości". Oberwało się Marcie Manowskiej

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Mówią, że w te dni rodzą się wiedźmy. Wierzono, że osoby urodzone wtedy noszą w sobie szczególny dar