Ich spojrzenia pełne były gniewu i oburzenia, jakby to mnie powinni karać za wszystko, co się stało.

— Jesteś niewdzięczna! — syknęła teściowa, zaciskając palce na torbie. — To mieszkanie było twoje tylko dzięki mojemu synowi!

— A twój syn, gdzie jest? — zapytałam lodowato.

Zamilkła.

Bo wszyscy wiedzieliśmy, gdzie był.

I dlaczego.

Nie tak miało wyglądać moje życie.

Kiedy wyszłam za mąż, wierzyłam, że stworzymy rodzinę, że będziemy dla siebie wsparciem.

Ale mój mąż nie był dla mnie wsparciem.

Nie był dla mnie nikim.

Pewnego dnia po prostu wyszedł i nie wrócił.

— On musi się odnaleźć, daj mu czas — powtarzała teściowa, jakby jego zniknięcie było czymś naturalnym.

Minęły dwa lata.

Dwa lata, podczas których zostałam sama z długami, kredytem i ich obecnością.

Bo kiedy on odszedł, oni zostali.

I zachowywali się, jakby to było ich mieszkanie.

— Powinnaś być wdzięczna, że ci pomagamy — mówił teść, gdy próbowałam rozmawiać o rachunkach.

— To mieszkanie mojego syna. Nie masz prawa nas wyrzucać — dodawała teściowa.

Nie miałam prawa?

To ja utrzymywałam ten dom.

To ja pracowałam na dwie zmiany, żeby spłacać kredyt, który był zapisany na mnie.

To ja płaciłam rachunki, robiłam zakupy, gotowałam obiady, które oni jedli, nie dokładając ani złotówki.

A oni?

Oni zachowywali się, jakby byli królami tego miejsca.

Jakbym to ja była u nich.

W końcu powiedziałam dość.

— Musicie się wyprowadzić — powiedziałam im pewnego dnia.

— Co?! — teściowa wytrzeszczyła oczy. — Jesteś bez serca!

— Nie. Po prostu mam już dość bycia służącą w moim własnym domu.

Przez chwilę panowała cisza.

A potem zobaczyłam w ich oczach to, czego się spodziewałam.

Pogardę.

Bo dla nich zawsze byłam nikim.

Zwykłą żoną, którą ich syn porzucił.

Ale nie byłam już tamtą kobietą.

Patrzyłam, jak zamykają za sobą drzwi.

Czy było mi ich żal?

Nie.

Bo w końcu odzyskałam swój dom.

I swoje życie.

To też może cię zainteresować: Incydent na wiecu Sławomira Mentzena. Musiała interweniować policja

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Pomidory wymagają odpowiednich warunków do kiełkowania i wzrostu. Oto najważniejsze zasady, które warto przestrzegać