Miałam wielbicieli, ludzie mnie zapraszali, ale nie chciałam się z nikim spotykać. Moja przyjaciółka postanowiła przejąć inicjatywę w znalezieniu dżentelmena.

Ola zaprosiła mnie na swoje przyjęcie urodzinowe, a tam czekała na mnie "niespodzianka"."

-Poznaj Krzysia — powiedziała Ola z uśmiechem zwycięzcy — Krzyś jest 10 lat starszy od ciebie, przystojny mężczyzna z dobrym wykształceniem i dochodami.

Następnego dnia zadzwonił do mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Mężczyzna wydał mi się interesujący: lubił historię, uprawiał sporty jeździeckie i sprawiał wrażenie poważnej osoby. Nasza komunikacja trwała około sześciu miesięcy. Odwiedzaliśmy wystawy, chodziliśmy do kina, a czasem spotykaliśmy się w kawiarniach.

Podczas jednego z takich wypadów Krzysztof zaskoczył mnie pytaniem:

-Czy kiedykolwiek chciałaś zmienić swój wygląd?

-Nie wiem, o czym mówisz...

-Przefarbować włosy na blond, zrobić sobie inną fryzurę, pasowałoby ci to, zmienić styl ubierania?

-Co jest nie tak z moim wyglądem?

-Nie odbierz tego w zły sposób, ale nie przejdę do poważniejszego związku z tobą tylko z powodu twojego wyglądu. Podoba mi się twój charakter, twoje zainteresowania, ale reszta jest odpychająca.

To było nasze ostatnie spotkanie. Musiałam przerwać jego monolog, gdy zaproponował, że zasponsoruje zmiany. Krzysiek nie zapomniał wspomnieć o mojej "smutnej" sytuacji finansowej i wynajmowanym mieszkaniu.

Powiedziałam o tej sytuacji koleżance, która nas sobie przedstawiła. Roześmiała się i stwierdziła, że wie, o co chodzi...

Okazało się, że chciał mnie upodobnić z wyglądu do swojej byłej żony, której wygląd odpowiadał mu w 100%, za to charakter i wszystko inne ani trochę. Poprosiłam koleżankę, aby więcej mnie nie swatała.