Próbowaliśmy podzielić majątek, choć niewiele zyskaliśmy. Kłóciliśmy się i wspominaliśmy przeszłość. Chciałam jak najszybciej zostawić wszystkie problemy w przeszłości.
-Złożyłaś wniosek o alimenty — powiedział Witek z pogardą, zabierając swoje ostatnie rzeczy z mojego mieszkania — chcesz mnie obedrzeć ze skóry.
-Nikt cię nie obdziera ze skóry — odpowiedziałam spokojnie — odziedziczyłam mieszkanie po moim ojcu, możesz mieć wszystkie urządzenia, które kupiliśmy podczas naszego małżeństwa.
Naprawdę nie rozumiałam, gdzie i co jeszcze musiałam dać mojemu byłemu mężowi.
-Tak, alimenty będą teraz pochłaniać jedną czwartą mojej pensji, a ty sobie weźmiesz młodego kochanka.
Roześmiałam się, oczywiście, na myśl o młodym kochanku. Czy cała ćwiartka to naprawdę tak wiele w oczach mojego byłego? Chciałam z tego zażartować, mówiąc, jak to możliwe, że jedna czwarta jego pensji to dużo, a aż trzy czwarte pensji to za mało. Ale nie chciałam wdawać się w kłótnię z moim byłym.
-Rozumiesz, że te pieniądze nie są dla mnie, ale dla twojej córki — powiedziałam zmęczona — chyba nie odmawiasz jej pomocy?
-Oczywiście, że nie, nie żal mi mojej córki — mruknął Witek — jestem gotów ją ubierać, karmić i zabawiać.
Powiedziałam, że jestem gotowa na taką opcję. Jeśli pomoc będzie przyzwoita i regularna, nie skieruję tytułu egzekucyjnego do komorników. Witek był szczęśliwy i uciekł tak szybko, jak tylko mógł. Zapomniał nawet pożegnać się z córką. Tydzień później przybył pierwszy "szczebel" rodzicielskiej pomocy. Dla naszej sześcioletniej Ani ojciec przyniósł kilka starych kubków niekapków, butelek i kombinezonów.
-Co to jest? - zapytałam ze zdziwieniem, wyciągając z torby grzechotkę.
-Rzeczy dla niemowląt od mojej siostry — powiedział z dumą Witek — przejrzyj to, może znajdziesz coś przydatnego. Jaki jest sens kupowania, jeśli dobre rzeczy się marnują?
Odmówiłam wzięcia tych wszystkich rupieci. Wolę się nie zagracać, a raczej pozbywać się nadmiaru. Powiedziałam Witkowi, że zamierzam uporządkować stare rzeczy Ani i że mogę podzielić się tym, z czego wyrosła.
Mój były mąż dąsał się, chwycił torby i powiedział, że jestem "zachłanna". Wkrótce jednak nastąpił nowy etap pomocy. Witek przyniósł trochę jedzenia od swojej matki. Były tam kiszone ogórki z papryką, lecho, kabaczek w puszce i dżem dyniowy — wszystko to, czego Ania nie lubi.
-Masz! - Witek z dumą położył cały ten "splendor" na stole.
-Wiesz, co, Witek — powiedziałam z naciskiem, wpychając słoiki z powrotem do jego torby — może wolałbyś użyć pieniędzy, aby rozwiązać kwestię alimentów?
-Pieniądze — wydusił mój były — to znaczy, że nadal chcesz dostawać pieniądze.
-Nie — odpowiedziałam cierpliwie — nie mogę zarabiać na twoich groszach. Chodzi o to, że Ania nic z tego nie je. A to niezbyt zdrowe, żeby dziecko jadło kiszone przetwory.
Witek był jeszcze bardziej urażony. Nadymał policzki i powiedział, że za bardzo rozpieszczam naszą córkę. Nie jest milionerem, żeby podawać jej krewetki i czarny kawior. Byłam zmęczona słuchaniem tych bzdur i powiedziałam mojemu byłemu, że jutro zaniosę tytuł egzekucyjny do komorników. Roześmiał się nieprzyjemnie.
-Nic nie dostaniesz! - powiedział sarkastycznie. - Odszedłem z pracy, nie mam teraz oficjalnego dochodu.
Zostawił mnie zadowoloną i nie nosił mi więcej śmieci. Jednak nie dał mi też żadnych pieniędzy. Zapomniał tylko, że samochód, który podarował mu ojciec, był zarejestrowany na jego nazwisko. W związku z tym, po trzech miesiącach braku dochodów od zaniedbującego ojca, komornicy wydali decyzję o zajęciu jeepa.
Wtedy właśnie mój były mąż został przyłapany. Jego ojciec również dowiedział się, że syn ukrywa się przed męskimi obowiązkami. Zażądał zwrotu pieniędzy pod groźbą eksmisji z mieszkania.
Teraz Ania i ja żyjemy dobrze. Zarabiam przyzwoitą pensję, a Witek regularnie wysyła mi minimum socjalne dla dziecka. Teraz mój były mąż mówi o podjęciu oficjalnej pracy. Rozumie, że nie może w nieskończoność uciekać od odpowiedzialności.
Nie przegap: Z życia wzięte. "Na emeryturze mogę ubierać się tak, jak lubię": Moja matka wykrzyczała, słysząc moje uwagi
Zerknij: Jolanta Kwaśniewska dzieli się osobistą historią o córce. Nie kryje emocji