Kiedy dowiedziałam się, że mój syn, Piotr, zdradził swoją żonę, czułam, jakby świat osunął mi się spod nóg. Zawsze myślałam, że wychowałam go na uczciwego, odpowiedzialnego mężczyznę. Był moją dumą – dobrym ojcem, oddanym mężem, człowiekiem, który zawsze zdawał się kierować właściwymi wartościami. Ale ten jeden telefon od jego żony, Ani, zmienił wszystko.


– Pani Elżbieto, nie wiem, co robić – powiedziała przez łzy. – Piotr mnie zdradził. Znaleźliśmy się na skraju przepaści.


Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Próbowałam uspokoić Anię, choć sama czułam, jak narasta we mnie gniew i rozczarowanie. Obiecałam jej, że porozmawiam z Piotrem, choć sama nie wiedziałam, jak miałaby wyglądać ta rozmowa. Co mogłam powiedzieć synowi, który zrobił coś, co było wbrew wszystkiemu, czego go uczyłam?


Kiedy Piotr przyszedł do mnie na kolację kilka dni później, atmosfera była napięta.

Próbowałam zacząć rozmowę delikatnie, ale emocje wzięły górę.


– Piotrze, co ty zrobiłeś? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy. – Jak mogłeś zdradzić Anię?


Opuścił wzrok, jakby nie miał odwagi na mnie spojrzeć.


– Mamo, wiem, że zrobiłem coś okropnego – powiedział cicho. – Ale to się po prostu stało…


– Po prostu się stało? – przerwałam mu, czując, jak narasta we mnie gniew. – Zdrada nie „po prostu się dzieje”, Piotrze. To decyzja, wybór, który podjąłeś.


Piotr spojrzał na mnie z bólem w oczach.

– Mamo, nie wiesz, jak wyglądało moje małżeństwo w ostatnich latach. Czuliśmy się jak obcy. Byłem samotny, a tamta kobieta… po prostu mnie zrozumiała.


Te słowa zabolały mnie jeszcze bardziej.


– A Ania? – zapytałam. – Czy pomyślałeś, co ona czuje? Jak ona to odbiera? Była twoją żoną, matką twoich dzieci. Zamiast rozmawiać, naprawiać, zdecydowałeś się na zdradę.


Piotr westchnął ciężko.


– Mamo, wiem, że cię zawiodłem. Ale to nie jest takie proste.


Spojrzałam na niego, próbując zrozumieć, co się stało z mężczyzną, którego wychowałam.

Czułam mieszankę gniewu, bólu i żalu. Wiedziałam, że Piotr nie jest potworem, ale jego czyny były niewybaczalne.


– Piotrze, to, co zrobiłeś, jest straszne – powiedziałam w końcu, z trudem powstrzymując łzy.

– Ale jeśli chcesz naprawić swoje życie, musisz zacząć od szczerości. Nie tylko wobec Ani, ale także wobec siebie.


Nie wiedziałam, czy moje słowa do niego dotarły. Piotr opuścił mój dom, a ja zostałam sama, zadając sobie pytanie, czy mogę jeszcze być dla niego wsparciem. Czy mogę go kochać i wspierać, wiedząc, jak bardzo skrzywdził innych?


Tamtego wieczoru zadzwoniłam do Ani. Powiedziałam jej, że rozmawiałam z Piotrem, że wciąż wierzę, że mogą znaleźć rozwiązanie – choć nie wiem, jakie. Ania podziękowała mi za wsparcie, ale w jej głosie słyszałam głęboką ranę.


Dni mijały, a ja wciąż czułam ciężar tej sytuacji. Wiedziałam, że nie mogę odwrócić się od syna, ale także nie mogłam ignorować bólu, który zadał swojej rodzinie. Zrozumiałam, że czasem największym wyzwaniem dla rodzica jest zaakceptowanie, że dziecko, które wychowaliśmy, nie zawsze podejmuje dobre decyzje.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Dowiedziałam się, że jestem w ciąży w wieku 46 lat": Czy mogę jeszcze być dobrą matką


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Przygotowałam prezenty na Mikołajki dla wnuków, ale im się nie spodobały": Czy teraz wszystko musi być nowoczesne