Kiedy lekarz powiedział mi, że jestem w ciąży, poczułam, jak świat wokół mnie zamarł. W jego głosie słyszałam nutę zaskoczenia, ale w mojej głowie panował kompletny chaos. Czy dobrze usłyszałam? W wieku 46 lat? W wieku, kiedy moje dzieci są już dorosłe, a ja powoli zaczynałam myśleć o spokojnej emeryturze?
– Pani Anno, to niespodziewane, ale ciąża wygląda zdrowo – powiedział lekarz.
Zdrowo. A czy ja jestem na tyle zdrowa, żeby znowu być matką? Te pytania nie opuszczały mnie, gdy wracałam do domu. Moje ręce drżały, gdy trzymałam w dłoni wyniki badań. Czy to cud? A może kara za to, że odważyłam się myśleć, że życie już mnie nie zaskoczy?
Wieczorem, przy kolacji, powiedziałam o wszystkim mężowi. Jego reakcja była mieszanką zdumienia i niepokoju.
– Aniu, to wielka sprawa. Czy jesteśmy gotowi? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Ale czy mamy wybór?
Nasze dzieci, Agnieszka i Marek, byli dorosłymi ludźmi. Agnieszka miała własną rodzinę, Marek dopiero co skończył studia. Jak im powiedzieć, że będą mieli młodsze rodzeństwo? Czy zrozumieją? Czy zaakceptują?
Kilka dni później zaprosiłam ich na obiad. Po chwili niezręcznego milczenia odważyłam się powiedzieć:
– Mam dla was wiadomość. Jestem w ciąży.
Agnieszka wybuchnęła śmiechem, jakby myślała, że to żart.
– Mamo, przecież to niemożliwe! – powiedziała.
– Ale to prawda – odpowiedziałam spokojnie.
Marek spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam niedowierzanie.
– Mamo, czy zdajesz sobie sprawę, jakie to ryzyko? Dla ciebie, dla dziecka?
Ich reakcje były jak zimny prysznic. Czułam, że zamiast wsparcia spotkałam się z oceną, jakbym zrobiła coś niewybaczalnego.
Przez kolejne dni towarzyszyły mi mieszane emocje. Z jednej strony czułam strach – o zdrowie, o przyszłość, o to, czy dam radę. Z drugiej strony powoli zaczynała kiełkować we mnie radość. Może to znak, że moje życie nie jest jeszcze skończone? Że mogę zacząć coś od nowa, mimo wieku i obaw?
Podczas jednej z wizyt u lekarza usłyszałam bicie serca dziecka. To był moment, który zmienił wszystko. Zrozumiałam, że to życie, które we mnie rośnie, jest darem, niezależnie od tego, jak trudne mogą być kolejne miesiące.
Kiedy powiedziałam mężowi o swoich uczuciach, spojrzał na mnie z uśmiechem.
– Aniu, jeśli ty wierzysz, że damy radę, to ja też w to wierzę.
Stopniowo zaczęliśmy przygotowywać się na przyjście dziecka. Agnieszka i Marek również zmienili swoje podejście. Agnieszka zaczęła przynosić ubranka po swoich dzieciach, a Marek zaproponował, że pomoże w urządzaniu pokoju.
Choć wciąż miałam wątpliwości, jedna rzecz była dla mnie jasna: macierzyństwo to nie kwestia wieku, lecz serca. Czy będę zmęczona? Oczywiście. Czy będę miała siłę wstawać w nocy? Może nie zawsze. Ale czy będę kochać to dziecko całym sercem? Bez wątpienia.
Gdy patrzyłam na rosnący brzuszek, poczułam, że życie dało mi drugą szansę. A ja zamierzałam ją w pełni wykorzystać.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Przygotowałam prezenty na Mikołajki dla wnuków, ale im się nie spodobały": Czy teraz wszystko musi być nowoczesne
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Dopłata do pensji 1380 zł. Kto może liczyć na dodatkowe pieniądze