Rodzina wykrzywia usta z pogardą i lamentuje, jakimi gnojami jesteśmy, skoro mój własny ojciec został wysłany do przytułku. Ale pensjonat to nie przytułek i na pewno jest mu tam lepiej, a my jesteśmy spokojniejsi.
Mój brat i ja przez długi czas mieszkaliśmy oddzielnie od rodziców. Pomagaliśmy, przyjeżdżaliśmy, odwiedzaliśmy, ale mieszkaliśmy osobno. Mój brat ma własną rodzinę, spodziewają się drugiego dziecka, ja też mam męża i dziecko. Często odwiedzaliśmy rodziców i wysyłaliśmy z nimi moje dzieci do letniego domku. Ale rodzice, niestety, nie są coraz młodsi. Tata i mama mieli dużą różnicę wieku — około dwudziestu lat. Mój ojciec ma teraz osiemdziesiąt jeden lat. Kiedy mama żyła, radził sobie bardzo dobrze, nie można było pomyśleć, że tak bardzo się różnią. Ale dwa lata temu moja mama zmarła i tata został sam.
W tym czasie stracił dużo energii. Stracił zainteresowanie życiem i przestał dbać o swoje zdrowie. Musiałam odwiedzać go codziennie, by kontrolować przyjmowanie leków. Jego temperament również znacznie się pogorszył, więc mógł nawet odmówić wpuszczenia mnie do domu, jeśli był w złym nastroju. Kilka razy prawie wyważyliśmy drzwi, ponieważ nie odbierał telefonu przez dwa dni, nie otwierał drzwi, a sąsiedzi go nie widzieli.
Mój brat i ja mamy dobre relacje, więc nie było problemów z opieką nad moim ojcem finansowo lub fizycznie — dzieliliśmy się wszystkim po równo, bez żadnych uraz czy rozmów. Jego żona i mój mąż również byli w to zaangażowani. Myśleliśmy, że czas minie, tata otrząśnie się trochę ze straty i wyzdrowieje, będzie zajęty wnukami, ogrodem i znajdzie zainteresowanie życiem. Ale było coraz gorzej.
Około pół roku temu tata zaczął mówić. Mógł zacząć mówić o mamie, jakby poszła do sklepu lub była w pokoju obok, czasami nie pamiętał, który był rok. Pobiegliśmy do lekarzy, którzy przepisali tabletki, ale ostrzegli, że będzie tylko gorzej, że są to zmiany związane z wiekiem, które można spowolnić, wygładzić, ale nie zatrzymać. Mój brat i ja skonsultowaliśmy się i zdecydowaliśmy, że ojciec zamieszka ze mną, a mój brat pomoże z pieniędzmi i tak ogólnie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jednak ojciec upierał się, że nigdzie nie pójdzie ze swojego domu.
Kłócił się z nami tak bardzo, że musieliśmy wezwać karetkę, prawie dostał zawału serca. Potem się wycofaliśmy, ponieważ nie mogliśmy go zmusić do przeprowadzki, a lekarze radzili nam, żebyśmy go nie denerwowali. Ale sytuacja się pogarszała. Po udarze jego prawe ramię nie poruszało się dobrze, a jego chodzenie pogorszyło się. Zaczął też wychodzić z domu i nie mógł znaleźć drogi powrotnej.
Zaczęło się robić niebezpiecznie, bo co innego opiekować się osobą, która ma zdrową pamięć albo mówi, ale jest niegroźna, a co innego mieszkać z osobą, która traci pamięć i może po prostu odejść i się zgubić. Wtedy zaczęliśmy z bratem szukać pensjonatu, w którym osoby starsze mają całodobową opiekę i kontrolę. Długo wybieraliśmy, jeździliśmy do każdego ośrodka czy pensjonatu osobiście, czytaliśmy opinie, rozmawialiśmy z personelem. W końcu wybraliśmy miejsce, które w pełni nas usatysfakcjonowało pod względem zakresu usług, lokalizacji, warunków i ceny.
Tak, kosztuje sporo pieniędzy, ale zdecydowanie było warto. Według jego własnych słów spodobało mu się tam. Ma kolegów, z którymi gra w szachy i przeklina telewizor. Szczerze mówiąc, odetchnęliśmy. Teraz jesteśmy pewni, że weźmie leki na czas, nie zgubi się, nie zostanie napadnięty na ulicy ani przejechany przez samochód.
Wszyscy myślą, że wysłaliśmy tatę do jakiegoś przytułku, gdzie jest torturowany, głodzony i nie wolno mu wychodzić z piwnicy. Szczególnie nalega na to moja ciotka, młodsza siostra taty. Próbowaliśmy przez jakiś czas walczyć, udowodnić coś komuś, ale teraz już się poddaliśmy. Niech sobie myślą, co chcą, ja i mój brat znamy prawdę. Tacie jest lepiej w pensjonacie i to się liczy.
O tym się mówi: Wojciech Szczęsny oficjalnie w Barcelonie. Tak zareagowali na to kibice