Miałam wszystko: wspaniałego męża, córkę Alinkę, psa. Aż pewnego dnia mój mąż powiedział mi, że poznał kogoś innego i zostawia mnie dla niej. Oczywiście nic ode mnie nie zależało, więc zaakceptowałam wszystko takim, jakie było.
Już wtedy rozumiałam, że będzie ciężko. W końcu musiałam sama zarabiać na życie i utrzymać dziecko, co przy mojej niewielkiej pensji było dość trudne. Pewnego dnia pod koniec listopada, kiedy położyłam córkę spać i poszłam wyprowadzić psa, spotkałam kobietę. Pogoda była listopadowa: bardzo zimno, padał deszcz.
Ta kobieta siedziała sama, była w wieku emerytalnym. Na ławce obok niej leżała torba. Widać było, że kobiecie jest zimno, więc podeszłam do niej i zapytałam, czy mogę jakoś pomóc. Kobieta spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem i powiedziała, że została poproszona o opuszczenie domu. Zrobiło mi się jej żal i zaprosiłam ją do siebie.
Kiedy weszłyśmy do domu, dałam jej ciepłą drożdżówkę, zaparzyłam pyszną gorącą herbatę, nalałam zupę. Okazało się, że ma na imię Zuzanna, teraz sama chciała opowiedzieć mi historię swojego życia.
Moja nowa znajoma ma córkę. Kobieta sama ją wychowała: jej mąż zmarł dawno temu. Zuzanna robiła wszystko, by jej córka miała dobre życie. Ciężko pracowała, ale być może dlatego, że jej matka spędzała większość czasu w pracy, jej córka wyrosła na niewdzięczną i w ogóle nie doceniała pracy matki.
Jej córka nigdzie nie pracowała, przez wiele lat żyła za pieniądze matki, a dziś powiedziała, że przez nią nie mogła ułożyć sobie życia, ponieważ mieszkała z nią w jednopokojowym mieszkaniu i przez to nie mogła wyjść za mąż. Powiedziała więc matce, żeby spakowała swoje rzeczy i wyjechała do swojej rodziny na wieś.
Tego wieczoru zostawiłam Zuzannę u siebie na noc. Rano mój niespodziewany gość chciał wyjechać, ale zaproponowałam jej, żeby zamieszkała z nami. Z jakiegoś powodu ani przez chwilę nie wątpiłam w tę kobietę. Mogłam iść do pracy, a Zuzanna siedziała z moją córką i wyprowadzała naszego psa. Starsza kobieta chętnie zgodziła się na moją propozycję. Okazało się, że Zuzanna miała własny dom za miastem, ładny wiejski dom, ale nie miał ogrzewania.
Dom był w dobrym stanie. Otaczał go las, a w pobliżu znajdowało się wspaniałe jezioro. Byłam zachwycona pięknem przyrody. Dom był ładny, zadbany, widać było, że to prawdziwa gospodyni. Nagle podszedł do nas sąsiad Zuzanny i zaczęliśmy rozmawiać. Kiedy usłyszał, jaki los ją spotkał, powiedział, że sąsiedzi szybko zrobią jej prawdziwy piec, dobrą kuchenkę i wtedy będzie mogła się ogrzać i ugotować jedzenie w domu.
Zuzanna miała szczęście, że w tak trudnym czasie na jej drodze życiowej pojawili się ludzie, którzy zgodzili się jej pomóc. Zakochaliśmy się w tej pięknej kobiecie i poprosiliśmy ją, aby zamieszkała z nami i pomagała nam, a latem wszyscy razem przyjedziemy do domku. W ten sposób zarówno Zuzanna, jak i ja zyskałyśmy kogoś bliskiego po trudnym rozstaniu.
Zerknij: Z życia wzięte. "Sama zepsułam swoje życie": Porzuciłam dziecko i męża, a teraz żałuję
Nie przegap: Z życia wzięte. "Nie lubię moich rodziców": Zrobili dla mnie wszystko, ale nigdy nie chcieli mi pomagać pieniędzmi