Widziała w Internecie różne historie o dobrym życiu i o tym, że prawdziwy mężczyzna to ktoś, kto zarabia co najmniej dziesięć tysięcy miesięcznie. Potem zaczęła mnie ciągle o to dręczyć, mówiąc, że powinienem poprosić o awans, pokazać, jakim jestem wartościowym pracownikiem, a jeśli tego nie rozumieją, to powinienem poszukać nowej pracy i tak dalej.

Byłem zmęczony tymi naukami i powiedziałem Ali, że albo jest zadowolona ze wszystkiego tak, jak jest, albo powinna poszukać kogoś, kto zarobi dla niej dziesięć tysięcy miesięcznie.

Moja żona wybrała drugą opcję. Rozwiedliśmy się i nie widziałem jej ani nie słyszałem przez kilka lat. W tym czasie w moim życiu zaszło wiele zmian. Odziedziczyłem po dziadkach dom na wsi, który udało mi się sprzedać. Dołożyłem do tego swoje oszczędności i kupiłem mieszkanie w nowym budynku. Oczywiście z kredytem hipotecznym. Kupiłem też samochód. Również na kredyt i to na długi czas. A ostatnio postanowiłem zmienić pracę. Uczyłem się na testera i dostałem pracę w dużej firmie.

Jak na razie nie zarabiam dużo, ale wystarcza mi na życie. Moje perspektywy zawodowe są dobre. Jestem zadowolony ze swojego życia. Jedyną rzeczą jest to, że wciąż jestem singlem. Wcale tego nie żałuję, chcę skupić się na pracy, przyjaciołach i pomocy rodzicom. I dopiero wtedy, gdy wszystko w moim życiu wreszcie się ustabilizuje, zacznę szukać partnerki życiowej.

Do pewnego momentu wszystko szło zgodnie z planem. I wtedy nagle w moim życiu pojawiła się Ala. Spotkaliśmy się na przyjęciu urodzinowym wspólnego przyjaciela. Byłem bardzo zaskoczony, gdy ją tam zobaczyłem, ponieważ byłem u niego kilka razy wcześniej, ale mojej byłej żony tam nie było. Ogólnie rzecz biorąc, wsłuchałem się w swoje uczucia i zdałem sobie sprawę, że nic nie czułem do mojej byłej żony. To było tak, jakby była obca. To mnie ucieszyło, ale reakcja Ali mnie zaskoczyła.

Moja była tak się ucieszyła na mój widok, jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi, którzy nie widzieli się od czterdziestu lat. Przytuliła mnie, pocałowała, powiedziała, że często o mnie myśli i zapytała, jak się mam.

"Wszystko w porządku" - odpowiedziałem. "A co u ciebie?" Wzruszyła niepewnie ramionami. "Też nieźle" - odpowiedziała moja była żona. "W tej chwili też się z nikim nie spotykam" - odpowiedziałem. I jakoś przez cały wieczór Ala znajdowała wymówki, by usiąść bliżej mnie i kontynuować rozmowę. A potem poprosiła mnie, żebym odwiózł ją do domu. To było po drodze, więc pomyślałem, czemu nie. W samochodzie zaczęliśmy rozmawiać o tym, że kupiłem mieszkanie. "Och, jesteś taki dobry!" powiedziała entuzjastycznie. "Zawsze wiedziałam, że masz przed sobą wspaniałą przyszłość".

Oczywiście w tym momencie chciałem jej zaimponować i zapytać, dlaczego mnie zostawiła, ale milczałem. Kiedy podrzuciłem Alę do wejścia, powiedziała: "Słuchaj, naprawdę chcę zobaczyć twoje nowe mieszkanie. Musimy znaleźć czas, kiedy będę mogła cię odwiedzić". "Tak, oczywiście" - odpowiedziałem. Myślałem, że to tylko zwykła wymiana uprzejmości, która niczym się nie zakończy. Ale Ala napisała do mnie następnego dnia wcześnie rano i tak bardzo nalegała na wizytę, że nie mogłem odmówić.

Zdałem sobie sprawę, że łatwiej było się zgodzić. W każdym razie przyszła do mnie z winem i ciastem, i ciągle patrzyła na moje mieszkanie i mówiła, jak wszystko jest dobrze. A potem sprowadziła rozmowę na fakt, że mieliśmy wspaniałe wspólne życie i rozwód był błędem. "Zostawiłaś mnie, bo byłem zbyt mało ambitny i za mało zarabiałem" - przypomniałem jej.

Bardzo szybko zrzedła jej mina, gdy powiedziałem o kredycie hipotecznym. Szybko zebrała się i wyszła. Nie mam pojęcia, co w niej widziałem...

Nie przegap: Ostatnie pożegnanie 43-letniego trenera. Stracił życie, ratując dzieci. Wzruszające sceny

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tak wygląda dziś grób Piotra Woźniaka-Staraka. Widok porusza