Mój mąż pracuje w standardowym pięciodniowym tygodniu, a ja pracuję na pół etatu, aby móc odebrać syna z przedszkola. Jestem pewna, że wiele rodzin z dziećmi żyje w ten sposób. Jak prawie wszyscy, mój mąż stara się za wszelką cenę uciec od prac domowych. Tylko ja różnię się pod tym względem od przeciętnych żon i nie znoszę jego chęci pozbycia się zmartwień.
Bez względu na to, co ktokolwiek mówi, mężczyzn trzeba metodycznie uczyć pracy. Nawet jeśli jest to dyrektywne. W przeciwnym razie, jeśli pozwolisz mojemu mężowi postawić na swoim, będzie leżał na kanapie w dni powszednie i pił piwo w garażu z przyjaciółmi w weekendy — to są jego najważniejsze rzeczy.
To dla nich często próbuje uciec z domu. Ostatnio przeczytał nawet w tym celu kilka mądrych artykułów psychologicznych! Przez cały tydzień mąż myślał, że małżonkowie powinni od czasu do czasu odpocząć od siebie. I w sobotę powiedział: "Cóż, idę z chłopakami do garażu — muszę coś sprawdzić w samochodzie, a ty i Szymek odpoczniecie ode mnie! Cały dzień was nudzę, to zatęsknicie." "Ale widujemy się tylko wieczorami, więc nie mamy czasu, aby zmęczyć się twoim towarzystwem" - sprzeciwiłam się. Co robimy w dni powszednie? Pracujemy! A psychologowie zalecają oddzielny odpoczynek. "Nie chcę, żeby moja głowa była zapchana czymkolwiek!" Mąż próbował się z tego wyplątać.
"To szczególny rodzaj męskiego relaksu, nie zrozumiesz" - powiedział z inteligentnym wyrazem twarzy. "Dlaczego? Rozumiem też coś na temat psychologii, a zwłaszcza indywidualnego relaksu. Więc wręcz przeciwnie, ty i Szymuś odpocznijcie ode mnie — zasugerowałam.
Mąż otworzył usta, by sprzeciwić się mojemu pomysłowi, ale nie pozwoliłam mu na to, dając mu cały wykład na temat korzyści płynących ze wspólnego spędzania czasu ojca i dziecka, zwłaszcza jeśli dziecko jest chłopcem. "Tylko ojciec może dać przykład właściwego męskiego zachowania i dać poczucie niezawodności. My, kobiety, jesteśmy czasem impulsywne i kapryśne" - zakończyłam swój fragment.
Zadzwoniłam wcześniej po kolei do żon kolegów z garażu mojego męża. W jakiś sposób skrzyżowaliśmy z nimi ścieżki. Nie zaprzyjaźniliśmy się, ale na wszelki wypadek wymieniliśmy się numerami.
Kobiety doceniły mój pomysł wysłania dzieci z ojcami, uznając, że na piwo na pewno nie będzie czasu. Działałyśmy tak szybko, że nasi mężowie nie mieli czasu na wymówki i posłusznie zabrali dzieci ze sobą. W ten sposób po raz kolejny ograłam męża i niechcący nauczyłam kilka innych kobiet, jak to robić. Dzięki temu mogłyśmy spokojnie zająć się swoimi sprawami.
Zerknij: Wojskowe śmigłowce wezwane do pomocy. Kolejne miasto zagrożone. Wielka awaria