Lidia próbowała odwieść swojego syna od tak pochopnego kroku jak ślub. "Mamo, studiujemy razem, na tym samym kierunku, ona jest w tym samym wieku co ja! I ożenię się z nią, czy ci się to podoba, czy nie!" Antoni był zdecydowany w swojej decyzji. "I nie zamierzam wybierać nikogo innego. Już wybrałem Paulinę.
"Jak ona będzie ci służyć? Jest taka młoda! Przecież trzeba cię nakarmić, ubranie wyprać i wyprasować" - mama nie dawała za wygraną. - "Mamo, jestem zaskoczony" - syn spojrzał na Lidię ze zdziwieniem — "naprawdę myślisz, że trzeba mnie w jakikolwiek sposób obsługiwać? Czy ja jestem inwalidą? A jeśli jeszcze nie zapomniałaś, to teraz praniem zajmują się pralnie. I każdy może machać żelazkiem, nawet ja!" - "Antoś, daj spokój!" - machnęła matka, kręcąc głową — "Jesteś najmądrzejszym chłopcem na całym świecie!" - "To dobrze" - zaśmiał się Antoni - "twój mądry chłopiec właśnie rozesłał zaproszenia na ślub. Ślub jest za miesiąc, mamo."
Nie znajdując wsparcia ze strony męża, Lidia miała nadzieję, że młodzi będą mieszkać w ich domu, a ona będzie mogła kontrolować i uczyć swoją synową. Ale i tutaj los miał dla niej niespodziankę. Rodzice Pauliny postanowili podarować nowożeńcom jednopokojowe mieszkanie w prezencie ślubnym.
"Mój synu, Paulino, może wynajmiecie swoje mieszkanie i zamieszkacie z nami?", zapytała z nadzieją nowożeńców. "Nie", Paulina kategorycznie odrzuciła propozycję teściowej, "dwie gospodynie nigdy nie dogadają się w jednym domu". Oczywiście dziękuję za propozycję, ale Antoni i ja będziemy mieszkać osobno". Lepiej przyjedźcie nas odwiedzić." "O, jeszcze czego!" Lidia była oburzona, "ona myśli, że jest gospodynią! Wciąż jest nowicjuszką! Musi się wszystkiego nauczyć!"
Pamiętając, jak nieudolna była sama w wieku dziewiętnastu lat, postanowiła nauczyć swoją synową gotować i pewnego dnia pojawiła się w domu nowożeńców. "Właśnie przechodziłam, pomyślałam, że wejdę i sprawdzę, co u nowożeńców" - powiedziała, a jej oczy błądziły po mieszkaniu, szukając czegoś, za co mogłaby zbesztać synową. "Wejdź, mamo" - Paulina zaprosiła teściową do kuchni - "Antoni jest jeszcze na uczelni, ale wkrótce wróci do domu. Herbaty?" - "Może być herbata" - zgodziła się Lidia — "Myślę, że powinnaś wziąć lekcje gotowania, żebyś mogła karmić mojego chłopca na różne sposoby".
- "Przepraszam, ale twój chłopiec bardzo dobrze je!" - Paulina obległa swoją bezceremonialną teściową. "Moja mama nauczyła mnie gotować, nie martw się! Jeśli będę potrzebować twojej rady, na pewno zapytam." - "Więc pokaż mi, czym zamierzasz dziś nakarmić mojego syna!" Lidia próbowała ukryć swoją zranioną dumę. - "Proszę!" - Paulina wyjęła garnek z lodówki i podniosła pokrywkę. - "Mogę opowiedzieć ci cały proces od początku do końca." - "Nie, dziękuję, nie potrzebuję" - zmarszczyła brwi Lidia.
Gdy synowa pokazała zawartość drugiego garnka, Lidia uśmiechnęła się triumfalnie i stwierdziła, że jej syn nie lubi gołąbków, zawsze odmawiał, gdy podsuwała mu je pod nos. Słysząc, że gołąbki żony Antoni pochłania z apetytem, Lidia poczuła ukłucie w sercu. Rozejrzała się po kuchni i znalazła powód, by zbesztać synową.
"Powinnaś umieścić na oknie zasłony, chyba że lubisz, jak obcy oglądają cię w kuchni" - oznajmiła z uśmiechem teściowa. - "Właśnie kończę szyć zazdrostkę, powieszę ją, gdy będzie gotowa" - odparła Paulina, dotykając tym ego teściowej do głębi.
Zanim Lidia skończyła herbatę i ciastka, jej syn wrócił z uczelni - "Cześć, mamo, co tam?" Antoni rozebrał się, wszedł do kuchni i pocałował najpierw żonę, a potem mamę, obrażając ją do głębi. - "Twoja mama martwi się, że źle cię karmię, więc postanowiła dać mi lekcje gotowania" — uprzedziła Lidię synowa, żeby nie powiedziała czegoś przykrego. - "Paulina jest świetną kucharką!" - Anton spojrzał na swoją żonę i mrugnął do niej. - "Przytyję dziesięć dodatkowych kilogramów w mgnieniu oka." - "W porządku" - odpowiedziała matka Antka, zdezorientowana, obmyślając plan.
"Te ciasteczka są pyszne, gdzie je kupiłeś?" - zapytała Antka, wychodząc z kuchni do przedpokoju. Gdy usłyszała, że to dzieło synowej, kazała sobie przynieść szklankę wody, by popić jednak zbyt słodkie ciasteczka. Gdy nikt nie patrzył, zdjęła z haczyka klucze do mieszkania i wyszła, nie żegnając się z synową.
Postanowiła udowodnić Paulinie, że to jej kuchnię woli Antek. Ten w międzyczasie nie mógł znaleźć swojego kompletu kluczy, który trafił już do warsztatu, gdzie powstawały duplikaty. Pod nieobecność młodych, pozbyła się z lodówki wszystkiego, co przygotowała synowa i zrobiła to samo po swojemu. Klucze syna wrzuciła do jednego z butów stojących w przedpokoju i wyszła.
Po dwóch razach, gdy Antek stwierdził, że kotlety i zupa smakują, jak u mamy, Paulina już wiedziała, że zaginięcie i nagłe pojawienie się kluczy, to nie przypadek. Postanowiła dać teściowej nauczkę, zamiast zrobić awanturę. Wychodząc na uczelnię, zostawiła pustą lodówkę z krótką notatką w środku.
"Mamo, jesteś najlepszą teściową na świecie! Dziękuję, że przychodzisz i gotujesz tak pysznie! Dlatego teraz nic nie gotowałam, abyś miała pole do popisu! Przy okazji zrób pranie, przetrzyj podłogi i pozmywaj, my będziemy dopiero po 21:00".
O dziwo, wściekła z początku Lidia nie poddała się wstydowi i zrobiła wszystko, co było na kartce. Wtedy Paulina opowiedziała mężowi o tym, co zrobiła jego matka, przyznając jednocześnie, że bardzo ją podziwia za sprawność w prowadzeniu domu. Dodała, że faktycznie będzie musiała wiele nadrobić, bo sama nie ogarnęłaby tego wszystkiego w tak krótkim czasie. Antek przekazał matce słowa Pauliny, co uspokoiło władcze zapędy Lidii.
O tym się mówi: Poruszająca relacja o dziewczynce z Kłodzka. To nagranie wzrusza do łez
Zerknij: Mało kto wie, czym jest ta kropka. Czy jajka z plamkami krwi są bezpieczne do spożycia