I przy każdej pogodzie. Na początku nie zwracała na niego uwagi. Postanowiła jednak zaryzykować i zaczepiła seniora. Zaprosiła go do siebie na ciepłą herbatę i skromny posiłek.

Usiedli do stołu i Anna poprosiła, by starszy pan opowiedział, dlaczego przesiaduje na ławce.

Nazywam się Edward. Jestem z sąsiedztwa. Nie myśl o mnie źle. Nie jestem bezdomny. Tak się składa, że nie było dla mnie miejsca w moim własnym domu. Do niedawna wiodłem spokojne i raczej dostojne życie. Ale kilka lat temu moja żona zachorowała i odeszła z tego świata. Mieszkaliśmy w przestronnym mieszkaniu z trzema sypialniami. Ale kiedy zmarła moja żona, przyjechał mój wnuk, który nie pojawiał się od kilku lat. Zaczął mnie odwiedzać, przynosił mi jedzenie, sprzątał razem z żoną, często narzekając na to, jak im ciężko.

Wzruszyłem się, byłem samotny i powiedziałem, że mogą ze mną zamieszkać. Chętnie przyjęli zaproszenie. Oczywiście, że się ucieszyłem. Przynajmniej ktoś mógł rozjaśnić moją samotność i zaopiekować się mną. Czego tak naprawdę potrzebuję? Mam dobrą emeryturę. Kiedy moja żona żyła, a wnuk był jeszcze dzieckiem, często mnie odwiedzał. Był miłym chłopcem. Rodzice zawsze podróżowali. A teraz mieszkają daleko od domu. Na początku dobrze się dogadywaliśmy. Dałem im większy pokój i przeprowadziłem się do mniejszego.

Widziałem tylko, że żona mojego wnuka była ponura. Po tym, jak mój wnuk wrócił do domu z pracy, powiedziała mu o swoich planach. Planuje przejąć moje mieszkanie. Nie lubi mnie. Zaczęła mu narzekać, że rozlewam wodę, za dużo jem, za głośno chodzę i ją to denerwuje.

Potem było jeszcze gorzej. Synowa zaczęła mnie wyrzucać z domu, bo musiała posprzątać albo zrobić pranie, a ja jej przeszkadzałem. Przekonała mojego wnuka, że powinienem przepisać mieszkanie na niego, bo inaczej po mojej śmierci przyjdą moi krewni i zaczną dzielić mieszkanie. Mój wnuk zaczął jej bardziej słuchać. Widzę, że jemu też przeszkadzam.

Jego żona zasugerowała, że powinien zabrać mnie do specjalnej instytucji, ale nie zgodziłem się na to. Tak potoczyło się moje życie, sąsiadko. Nie jest dobrze! Nie mogę tak dalej żyć.

Ty zostań tutaj, a ja skonsultuję się z prawnikiem w pracy — powiedziała Anna. Dowiedziała się wszystkiego, zgłosili się do opieki społecznej, komisja przyjechała, zbadała wszystko i była zdumiona warunkami, w jakich żył biedny staruszek. Zaczęli przelewać jego emeryturę na pocztę. Dziadek postanowił sprzedać swoje mieszkanie i kupił kawalerkę dla siebie i wnuka taką samą.

Powiedział, że to tylko jego wnuk, że żona go omotała, ale tylko los postawi wszystko na swoim miejscu. Może wnuk się opamięta. Ale jego sumienie jest czyste. I przeżyje swoje życie w spokoju. Z czasem Edward podjął decyzję, że odda swoją kawalerkę Annie, bo to jego sprawa, komu zapisuje spadek po sobie.

Zerknij: Maria z "Sanatorium miłości" oceniła działania rządu dotyczące powodzi. Poszła o krok za daleko

O tym się mówi: Dziewięć godzin czekał na ratunek. Wokół niego szalał żywioł. Poruszająca relacja