Płakały i martwiły się. Sami byli starsi, po pięćdziesiątce, ale czuli się jak sieroty, chociaż ich matka nie troszczyła się o nich tak bardzo, nie pielęgnowała ich tak bardzo.
Na początku ona i jej ojciec wychowywali je najlepiej, jak potrafili. Oboje pracowali jako lekarze, więc nie mieli zbyt wiele czasu: żłobek, przedszkole, szkoła...
Karmili, ubierali, nauczali. Co roku wyjeżdżali na wakacje nad morze. Na dwa tygodnie. Potem dzieci również rozpoczęły naukę w szkole medycznej. Uczyły się same, rodzice pomagali im i karmili je. Potem dzieci założyły własne rodziny i miały własne dzieci. A potem starsi ludzie doczekali się wnuków.
To było zwyczajne życie. Ojciec zmarł w wieku sześćdziesięciu lat — ciężko pracował i zaniedbał serce. Matka dożyła osiemdziesiątki... I nie była zbyt łagodna. Była zbyt uważna. Dorosłe dzieci płakały jak małe dzieci, tak bardzo tęskniły za matką. I nadszedł czas, aby podzielić spadek: mieszkanie, garaż, ogród, pieniądze, cenne rzeczy. Nawet biżuteria była droga, ponieważ ta matka była doktorem nauk, profesorem, zarabiała dobre pieniądze.
I dzieci zaczęły dzielić je w ten sposób: "Weź to, dla siebie. Potrzebujesz tego bardziej. Jesteś mężczyzną!" A siwowłosy brat, również profesor, odpowiedział: "Nie, Natalko, dajmy wszystko Zuzce. Ona jest najmłodsza w naszej rodzinie. Niech ma wszystko!" A Zuzka, kobieta w wieku pięćdziesięciu dwóch lat, powiedziała: "Powinnaś to wziąć. Ja mam wszystko. Po prostu wezmę zdjęcia matki, zdigitalizuję je i zrobię album dla nas wszystkich na pamiątkę!"
W ten sposób dzieci podzieliły się swoim spadkiem. I nagle ich dusze przestały boleć. Poczuły się lekkie. I tak ciepło, jakby ich matka je przytuliła, jak w dzieciństwie. I nie płakały gorzkimi łzami, ale lekkimi łzami ulgi. Czuli obecność matki. A ze starego zdjęcia młoda matka uśmiechała się do nich — tak myśleli wszyscy troje...
To dusza ich matki była szczęśliwa, powiedzieli, mimo że byli lekarzami. Ale oni wierzą w duszę. I życie po śmierci. Chociaż jakoś o tym nie mówią. Ale tego dnia zdecydowanie poczuli miłość i akceptację mojej matki. Kobieta, która była surowa, niezbyt słodka i delikatna. Ale była naprawdę kochająca.
Cieszyła się, że tak wychowała dobre dzieci. A ta rozmowa o spadku pocieszyła i uspokoiła jej duszę. ...I podzielili go równo: między swoje dzieci. Wnuki swojej matki. Dzieci są małe, bardziej tego potrzebują. Wszystko jest równe, co do grosza. Niczego nie brali dla siebie. Tylko zdjęcia matki powielono i powstały albumy pamiątkowe dla wszystkich.
O tym się mówi: Adam Małysz w nowej roli. Jak radzi sobie jako prowadzący DDTVN