Anna spojrzała na zegarek. Po rozwodzie Anna znalazła pracę jako konduktorka. Sąsiad jej rodziców, który pracuje jako kierowca trolejbusu w firmie transportowej, szukał zastępstwa dla swojej partnerki na czas urlopu. Anna zgodziła się to zrobić.
Jesienią jej syn miał zacząć przedszkole, a ona musiała tylko zdać egzamin. "Nie odmawiaj" - poradziła jej matka Hanna - "Posiedzę z wnukiem, gdzie trzeba. Potrzebujesz zmiany otoczenia." I Anna to zrobiła. Do tego stopnia, że została na etacie.
Jej syn Piotrek poszedł już do piątej klasy, a Anna nadal pracowała jako konduktorka. Szybko weszła na piąte piętro i zadzwoniła do drzwi. Przyłożyła ucho, zapadła cisza, po czym zadzwoniła ponownie. Wtedy Anna wyjęła klucze i otworzyła drzwi. "Irena" - zawołała i zdjęła trampki. "Kto tam, Anna?" - z salonu dobiegł zaspany kobiecy głos. "Znowu zasnęłaś w fotelu?" Anna machnęła rękami. Obudziłam cię. "Idź do swojego pokoju, zgaszę światło." "Zasnąłem, Anno, znowu bezsenność. Znowu czuję kolana. Dzięki za przybycie. Wybierasz się do pracy? - Tak, właśnie wybiegałam. - Idź, idź, wieczorem zadzwonię. Chcę zaprosić cię na imprezę... Urodziny w kawiarni.
Anna założyła buty i wyszła na korytarz. Gdy zamykała drzwi, nagle uświadomiła sobie, że była teściowa po prostu nie chce jej tym razem obciążać, dlatego zaczęła mówić o kawiarni. Wie, że nikt inny nie przyjdzie i jej nie pomoże.
Dowiedziała się od teściowej, że jej były mąż poznał kogoś innego. Zawołała ją do kuchni, gdy ta piła wieczorem herbatę i powiedziała, że widziała syna z inną kobietą. W jej głosie nie było wyniosłości, wręcz przeciwnie, teściowa starała się ją uspokoić w sympatyczny, kobiecy sposób. Powiedziała jej wcześniej, żeby Anna mogła to przemyśleć i podjąć decyzję — Zdrada nie stawia mojego syna w dobrym świetle, nie wiem, dlaczego ci to zrobił — Anna milczała — Przepraszam, że zdecydowałam się ci powiedzieć, po prostu nie potrafię już tego dłużej ukrywać. To trudne — zgodziła się Anna i poszła do swojego pokoju.
Piotrek miał wtedy zaledwie sześć miesięcy. Rozwód był ciężki. W końcu Anna nie mogła już tego znieść i zamieszkała z rodzicami. Wiktor zamieszkał ze swoją nową dziewczyną. Początkowo Anna myślała, że jej mąż ma po prostu romans, ale okazało się, że sprawa jest znacznie poważniejsza. Na początku Anna pobiegła do swojej byłej teściowej, mając nadzieję, że wpadnie na byłego męża, myśląc, że uda jej się odzyskać Wiktora, ale wszystko poszło na marne. Dwa razy przez cały ten czas Wiktor był sam bez kochanki, ale zachował dystans i czujność.
Anna uśmiechnęła się i pokazała mu zdjęcia syna. Wiktor od razu zaczął płacić alimenty i tylko dorzucał pieniądze albo pytał, co kupić. Nie spieszyło mu się jednak do spotkania z dzieckiem.
Pomagała swojej byłej teściowej, starała się, aby seniorka miała mniej zmartwień w domu i aby lodówka nie była pusta. Teściowa uważała, że może żyć na kanapkach i kefirze, a Anna przynosiła jej zupę i inne rzeczy. W dniu urodzin matki rodzina nadal zbierała się w pełnym składzie. Córka przyjeżdżała z mężem i dziećmi, a Wiktor ze swoją kochanką. Krewni zwykle przybywali o wyznaczonej porze. Anna zwykle przychodziła do domu swojej byłej teściowej wcześnie rano i pomagała gotować i nakrywać do stołu, a po uroczystości zostawała, by posprzątać i pozmywać naczynia.
Rodzina córki nie została na noc, nawet gdy urodziny jej matki wypadły w weekend. Córka podziękowała wszystkim dwie godziny po przyjeździe i spakowała się na podróż powrotną. A Wiktor i jego nowa dziewczyna uznali, że zmywanie naczyń to nie ich sprawa. Anna została z tyłu. Wiedziała, że jej teściowa będzie musiała sprzątać bałagan do rana. Uśmiechnęła się na oburzenie Ireny i odparła: "To nie jest dla mnie trudne, będę szybka. I zostawię ci kubki do umycia." Robiła to celowo, aby jej teściowa również w tym uczestniczyła i czuła się jak gospodyni we własnym domu. Tak było, gdy Anna mieszkała w swoim mieszkaniu i tak jest do dziś.
Irena sama wychowała dwójkę dzieci. A one... Anna powstrzymała się. Ona była inna, została surowo wychowana. O rodzicach nie można powiedzieć nawet złego słowa, a co dopiero im nie pomóc." Anna zadzwoniła do Wiktora. "Są urodziny mamy, co jej... kupisz — jąkała się Anna. Nie wiem. Może ekspres do kawy, mamy nowy... - Nie pije kawy, nie wolno jej... - Nie wiem... Jest wolnowar, chyba... - Nie używa go, wiesz... - Znajdziemy coś... - Anna usłyszała w tle pytanie kochanki: "Kto dzwoni?" - Czekaj — Anna wiedziała, że zaraz się rozłączy — Mama chciałaby uczcić urodziny w kawiarni. Może ty to zorganizujesz, ona nie ma takich pieniędzy." - J-ja? - Wiktor powiedział z takim zaskoczeniem, że teraz Anna nie musiała czekać na odpowiedź. "Rozumiem, zapomnij o tym", Anna nacisnęła przycisk na telefonie.
Następnego dnia Anna sama zadzwoniła do Ireny i przy okazji powiedziała, że w pracy została poczęstowana nową sałatką. Była bardzo smaczna i szybka w przygotowaniu, więc zdecydowanie nadawała się na świąteczny stół — goście będą nią zachwyceni. Anna postanowiła świętować urodziny byłej teściowej w domu. Piotrek aktywnie pomagał, kupując wszystkie niezbędne produkty do długoterminowego przechowywania z listy na tydzień, a Anna poszła na targ, aby kupić warzywa, kurczaka, wędliny, ser i inne produkty na świąteczny stół.
W dniu urodzin teściowej Anna zebrała więcej sił, aby pomóc Irenie w gotowaniu i sprzątaniu. Piotrek i jego matka przynieśli z kuchni składany stół i ustawili go na środku salonu, przykrywając białym obrusem. Anna postawiła na stole w wazonie ogromny bukiet żółtych chryzantem, ulubionych kwiatów byłej teściowej.
Biegała od kuchni do pokoju, a Piotrek pomagał, gdy wracał ze szkoły. Wkrótce na stole nie było już wolnego miejsca. Anna uśmiechnęła się i posadziła Irenę i jej wnuka przy stole. "Pozwól, że zrobię ci zdjęcie. Dawno nie robiliśmy zdjęć". "I zróbmy to jakoś razem" - zasugerowała jubilatka. Anna starała się zrobić co najmniej kilka wspólnych zdjęć rodziny w każde urodziny i święto. Zazwyczaj to ona robiła zdjęcia. Drukowała też zdjęcia dla teściowej.
W końcu zaczęli przybywać goście. Córka i jej rodzina przybyli jako pierwsi. Zrobiło się głośno. Dzieci chwytały słodycze ze stołu i biegały z jedzeniem. Anna milczała i patrzyła na teściową. Dokładnie o szóstej wieczorem przyjechał jej syn i nowa synowa. Od progu syn wręczył matce zestaw noży kuchennych i przywitał ją uściskiem. Przy stole Anna zdołała wznieść jeden toast i wszyscy rzucili się na jedzenie. Tak jak zawsze. Żadnych rozmów, żadnych wiadomości. Tylko stukot widelców i łyżek i kłótnie dzieci córki. - Sałatka jest nowa, ciekawa, co to jest, mamo? - córka podniosła wzrok znad talerza - Zapytaj Annę, ona ją zrobiła. - Ach - powiedziała córka, natychmiast tracąc zainteresowanie sałatką. - Twój kurczak jest zawsze pyszny, z taką apetyczną skórką, prawda, Wanda?" syn zwrócił się do swojej towarzyszki.
- "Tak, jest pyszny, jak zawsze" - Wanda poparła Wiktora - "To Anna gotuje na gorąco na stół od pięciu lat lub dłużej." Wiktor w milczeniu spojrzał na Wandę, potem na Annę i westchnął głęboko. "Zróbmy sobie dzisiaj wspólne zdjęcie, nie zapomnijmy" - powiedziała wesoło Anna. "Poczekaj." Irena zwróciła się do gości. - Chcę ci teraz coś powiedzieć, żeby wszyscy to usłyszeli. - Wiadomość zaskoczyła również Annę. - "Moje dzieci, ta decyzja może wydawać się wam dziwna, ale podjęłam już decyzję i jej nie zmienię. Proszę, zaakceptujcie ją taką, jaka jest. Skonsultowałam się i zamierzam oddać mieszkanie Piotrusiowi. - Och - córka przycisnęła dłoń do czoła - Nie płacz - Irena podniosła lewą rękę do góry - Anna zawsze tu błyszczy, nakrywa do stołu. Z powodu mieszkania. Wszystko jest jasne - prawie zaśpiewała Wanda. Wiktor spojrzał na Annę, a potem na matkę. - Nie spodziewałem się tego. - Czego się spodziewałeś? - zapytała matka.
"Tak postanowiłam" - powtórzyła Irena. Anna po raz pierwszy widziała teściową tak poważną i stanowczą w swoich zamiarach. "Dziękuję za ten dom, pójdziemy do innego. Przygotujcie się, dzieci, przed nami długa droga. Dziękuję, mamo, Anno. Wiktor, pa, do zobaczenia później." - powiedziała córka Ireny. Wiktor przeżuwał w milczeniu. Wanda usiadła na oparciu krzesła i spojrzała chytrze na Annę: - Tak. - A co ze zdjęciem grupowym? - wykrzyknęła Anna, próbując przerwać koncert. - Och, zapomniałam o prezencie - córka wręczyła matce zestaw czerwonych obrusów i serwetek na korytarzu. Irena nie lubiła czerwieni.
Anna spojrzała na teściową i zacisnęła zęby. "Mamo, my też wracamy do domu, jutro musimy wcześnie wstać - Wiktor stanął w drzwiach. Irenie zadrżały usta. Powstrzymywała łzy, stojąc w małym korytarzu. Jej córka z rodziną wyszła, syn z kochanką też.
"Dlaczego to zrobiłaś? Masz przed sobą długie życie" - zapytała Anna. "Dlatego chcę zostawić mieszkanie Piotrusiowi. Gdybym powiedziała, że zostawiam je tobie, dali by ci popalić. Ależ tak. Jesteś moją byłą synową, a on jest moim wnukiem, rozumiesz różnicę?
Moja rodzina została na moich urodzinach - uśmiechnęła się teściowa i klepiąc Piotrka po ramieniu, zawołała go do pokoju. Dzieci oczywiście nie mogły pogodzić się z decyzją matki. Nawet dzwoniły, przychodziły pytać i zastanawiały się, czy Anna przekonała ich matkę do podjęcia takiej decyzji. Ale Irena nie ustępowała. Zarejestrowała mieszkanie na swojego wnuka, którego przedstawicielką ustawową była oczywiście Anna. Żadne z dzieci nie interesowało się tym, jak czuje się ich matka, co robi, nikt nie pytał o jej zdrowie, czy potrzebuje kupić coś w sklepie lub pomóc w pracach domowych, interesowało ich tylko mieszkanie, które trafi do Piotrka i jej byłej synowej.