"Wzięliśmy kredyt na pięć lat. Oczekujemy, że spłacimy go wcześniej" - odpowiedziałam. "Żyjecie dobrze, musicie być bogaci, skoro możecie płacić takie pieniądze" - powiedział zazdrośnie mój wujek. "Nie, nie jesteśmy bogaci, mylisz się. Jesteśmy biedni" - zaśmiałam się.
Po odprowadzeniu wujka, szóstego krewnego w ciągu ostatniego tygodnia, usiadłam zmęczona na krześle. Nie powinnaś była im mówić, że kupiłaś mieszkanie. Kiedy wynajmowaliśmy, nie było takich pielgrzymek" - powiedział mój mąż. "Nic nie mówiłam, to była moja matka" - westchnęłam.
Wieczorem znowu zadzwonił dzwonek do drzwi: "Cześć, siostro! Przywitaj nowych!" Do mieszkania wpadła moja siostra, trzymając w jednej ręce dziecko, a w drugiej niosąc walizkę. "Muszę zapisać Daniela do przedszkola. A ja muszę być zameldowana, żeby dostać odpowiednią pracę. "Nie martw się, nie będziemy tu długo!"
Podała mi mojego siostrzeńca. "Masz, potrzymaj go!" "Dlaczego nawet nie zadzwoniłaś?" zapytałam oszołomiona. "Znalazłabyś trzysta wymówek, żebym nie przyjeżdżała! Gdzie miałam się zatrzymać?"
Mąż wyszedł, spojrzał na siostrę, skupiając się na jej walizce, i wrócił do pokoju, wzdychając ciężko. "Tak, nie idź jutro do pracy — zostań z Danielem, chcę zobaczyć miasto. I przydałoby się trochę pieniędzy, bo jesteśmy spłukani — przyjechaliśmy do ciebie za ostatnie grosze. Kiedy mama powiedziała mi, że kupiłaś mieszkanie w mieście, od razu zrozumiałam, że to moja szansa na normalne życie! Spotkam się z mężczyzną w mieszkaniu. Daniel zamieszka z tobą, jeśli będzie trzeba. Nie będę go od razu straszyć dzieckiem, bo może uciec, a po ślubie nigdzie się nie ruszy" - śmiała się moja siostra, błyskając zgniłymi zębami.
Próbowałam wytłumaczyć siostrze mój stosunek do tego, co się dzieje: "Nie przeszkadza ci, że nie mamy miejsca? I w ogóle, Alina, takie rzeczy trzeba uzgadniać z wyprzedzeniem. Pracujemy, nie mamy czasu cię niańczyć, chcemy mieszkać sami, od kilku lat przemieszczamy się po wynajmowanych pokojach, wszystko u obcych ludzi" — próbowałam wytłumaczyć siostrze.
"Nie jesteśmy obce!" - Alina podekscytowana dorwała się do lodówki — Daniel, chcesz jogurt? A co my tu mamy? Mmm, kiełbasę! Przy okazji — powiedziała Alina, biorąc kęs kiełbasy prosto z pęta — "mówisz, że nie ma miejsca. Zmieścimy się w jednym pokoju. Ja będę spała z tobą, ty kupisz Danielowi kanapę. Więc wszystko będzie dobrze!" - "Alina! Posłuchaj mnie! Ty i twój syn nie będziecie z nami mieszkać! Dziękuję za przybycie, naprawdę cieszę się, że cię widzę, ale my chcemy mieszkać sami!" - "Przyznałaś się, prawda? Kupiłaś mieszkanie i to wszystko? Czy więzy rodzinne nic dla ciebie nie znaczą?" - moja siostra zaczęła się oburzać.
"Słuchaj, mogę powiedzieć wszystko twojemu mężowi, jak chodziłaś po wiosce i obściskiwałaś się z mężczyznami, kiedy przyjechałaś do swojej matki bez niego!" - "Zwariowałaś czy co?" - prawie zaniemówiłam od wypowiedzi mojej siostry. "Twoja żona jest dziwką! Lepiej ożeń się ze mną! Będę wierna! No już, niech się pakuje i idzie!"
Mąż wszedł do kuchni, wziął moją siostrę na ręce, wyniósł ją na korytarz i wypchnął z mieszkania. Następnie wypchnął walizkę, podał jej dziecko i zamknął drzwi. Moja siostra orała w wejściu do późnego wieczora, a potem poszła. Rano mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jestem niewdzięczna i nie mam już rodziny. W ten sposób kupiliśmy mieszkanie i straciliśmy naszych krewnych.
Nie przegap: Iga Świątek dała się ponieść emocjom. Po zwycięstwie Polaków wbiegła na parkiet