Mikołaj nie lubił tego słowa — pamiętał, jak cała rodzina była szczęśliwa, gdy jego ojciec otrzymał to mieszkanie od fabryki. Pamiętał, jak przyjaźnie tam żyli. W zeszłym roku jego córka wyszła za mąż i teraz mieszkała tam z mężem.

Młodzi zamierzali je wyremontować, chcieli wynająć nowe mieszkanie z pięknym wnętrzem, a to wynajmować, ale teraz mieli nowy plan. "Powinniśmy sprzedać to mieszkanie, wziąć kredyt hipoteczny i kupić normalne mieszkanie w nowym budynku. Nie w chałupce, żeby rodzić dzieci" - ten zięć z ważnym spojrzeniem nadawał w kuchni do Mikołaja.

Po minie córki było widać, że jest bardzo dumna z tego, jak sprytny jest jej mąż. Załatwią całą papierkową robotę, a potem będziesz musiał tylko dojść do porozumienia — kontynuował zięć — Zaciągnięcie pożyczki nie wymaga wielkiej inteligencji, ale później będziesz musiał za nią zapłacić. Czym zamierzasz zapłacić? - zapytał surowo Mikołaj.

- Nie martw się, tato. Wszystko obliczyliśmy. Pieniądze Leszka są teraz dobre, kupcy są dobrze opłacani. Spłacimy go, nie martw się" - powiedziała córka. - Ale potrzebujemy poręczyciela, żeby dostać pożyczkę. Chcieliśmy cię prosić, żebyś poszedł z nami do banku, żebyś napisał, że ręczysz, że jesteśmy normalnymi ludźmi, że będziemy wszystko spłacać na czas — Tak, jesteśmy. Zwłaszcza ty, moja córko. Pamiętasz, kto zapłacił za ciebie resztę rachunku za smartfona? Dobra, dzieciaki. Dostałem to mieszkanie od rodziców i nie mogę sobie pozwolić, żeby je roztrwonić. Nie chcę też być poręczycielem. Zróbmy tak: sprzedam je i kupię inne, którekolwiek wybierzecie. Mam trochę oszczędności, a jeśli nie wystarczy, sam wezmę kredyt. A w nowym mieszkaniu będziecie mogli robić remonty, jakie tylko zechcecie.

Mój zięć od razu podskoczył — Mikołaju, wyobrażasz sobie, ile będzie kosztował remont?! Nie ma sensu, żebym inwestował w cudze mieszkanie. Wyrzucisz mnie i tyle. - Teraz ty mówisz głupoty! Mam sprzedać swoje mieszkanie, zostać poręczycielem kredytu i przepisać nowe mieszkanie na ciebie?! - Mikołaj zagotował się — No, dlaczego na mnie, na mnie i na Alinę... No dobrze, rozumiemy. Chodźmy, Alina.

Córka i zięć wyszli. Nie dzwonią, nie przychodzą. Nawet nie złożyli mu życzeń z okazji urodzin, a Mikołaj też nie dzwoni. Myślisz, że może marnuje czas? Przecież tak naprawdę nie potrzebuje tego mieszkania. Może nie powinien był rujnować swoich relacji z jedyną córką?

Zerknij: Z życia wzięte. "Zabroniłam matce przyjeżdżać w odwiedziny": Swoim zachowaniem obraża moje dzieci i męża

O tym się mówi: Księżniczka Charlotte gwiazdą Wimbledonu. Jej mimika pokazuje wszystko. Co na to księżna Kate