Moja szwagierka i teściowa dobitnie mi to pokazały. Dopiero kłótnia z mężem sprawiła, że ludzie zaczęli mi się jawić w zupełnie innym świetle. Półtora roku temu wyszłam za mąż. Moja miłość była nieziemska, a pierwszy rok małżeństwa mogę śmiało nazwać miesiącem miodowym.
Z moim mężem wszystko było super, rozumieliśmy się, lubiliśmy spędzać razem czas, nikt nikomu nie przeszkadzał. Ale ostatnie sześć miesięcy to była walka. Myślę, że chodzi o to, że nawet ukochana osoba potrzebuje od czasu do czasu przerwy, a my zaniedbaliśmy tę zasadę.
Wszystko zaczęło się od drobnych utarczek słownych, potem kula śnieżna rosła, rosła, rosła, aż w końcu zamieniła się w ogromną lawinę pretensji. To była pierwsza poważna kłótnia między mną a moim mężem, odkąd się poznaliśmy.
Zarówno z mojej, jak i jego strony padło wiele niepotrzebnych słów. Powiedział, że się rozwodzimy i jutro złoży pozew o rozwód. Wysłałam go pod znany adres i powiedziałam, że jeśli nie złoży pozwu rozwodowego, ja to zrobię. Spakował się i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Dosłownie dwie godziny później zadzwoniła do mnie teściowa. Powinnam powiedzieć, że do tego momentu myślałam, że mamy dobre relacje. Przynajmniej nigdy mi się nie skarżyła, dawała mi prezenty, zapraszała w odwiedziny, a ja szanowałam matkę mojego męża i starałam się sprawić jej przyjemność.
Tak więc jej telefon był oczekiwany, ale to, co powiedziała, nie było tym, czego się spodziewałam. Moja teściowa powiedziała, że jej modlitwy zostały wysłuchane i że jej syn zmądrzał, skoro zdecydował się na rozwód. Kazała mi spakować swoje rzeczy i opuścić jego mieszkanie do jutra, w przeciwnym razie osobiście mnie wyrzuci.
"Ostrzegałam cię", moja teściowa zakończyła rozmowę i rozłączyła się. Stopień mojego szoku jest nie do opisania. Gapiłam się w telefon i nie rozumiałam, co się stało. Co się stało z zawsze uprzejmą i przyjazną mamą mojego męża? Co takiego jej zrobiłam, że tak się do mnie odezwała?
Mój mąż nie odebrał telefonu. Nigdy nie przeżyłam takiego szoku emocjonalnego. Trzęsłam się, płakałam i nie mogłam się uspokoić, więc kiedy telefon zadzwonił ponownie, udało mi się powiedzieć prawie zrozumiałe "tak", a potem wszystko zniknęło w szlochach, płaczu i czkawce.
Nie mogłam powiedzieć nic spójnego. To była siostra mojego męża, z którą rzadko rozmawialiśmy. Uważałam, że jest zbyt arogancka. Zawsze wyglądała, jakby samą swoją obecnością wyświadczała światu przysługę.
Rozmawialiśmy z nią tylko o interesach i niewiele razem robiliśmy. Głównie rozmawiałyśmy o prezentach dla teściowej lub męża. Nie rozumiałam, czego ode mnie chce. Brakowało mi tchu od histerii, oczy szczypały, żołądek skurczył się, nogi i ręce miałam jak z waty. Dzwonek do drzwi zadzwonił w zły sposób, ale z jakiegoś powodu mój mózg zdecydował, że mój mąż wrócił i pospieszyłam otworzyć.
Na progu stał nie mój mąż, ale jego siostra, która widząc mój stan, wepchnęła mnie do mieszkania, zamknęła za sobą drzwi, a następnie zaciągnęła do łazienki. Byłam w kolejnej fali histerii, ponieważ byłam rozczarowana, że mój mąż nie wrócił. Szwagierka umyła mnie, potem dała wody, uspokoiła, wysłuchała, pozwoliła się wygadać, a potem kazała iść spać.
Myślałam, że nie zasnę, ale zasnęłam, jak tylko zamknęłam oczy. Rano siostra mojego męża nadal była u nas. Spojrzała na mój stan, zapytała, jak się czuję i powiedziała, że brat do niej dzwonił, że niedługo przyjedzie. "Ale jeśli nie chcesz się z nim widzieć, oddzwonię i powiem, żeby nie przyjeżdżał" - zaproponowała.
Odmówiłam, niech przyjeżdża, chciałam jak najszybciej rozwiązać ten problem. Szwagierka skinęła głową, spakowała się i wyszła. Dopiero po jej wyjściu zdałam sobie sprawę, że całą noc przesiedziała w kuchni, a nawet gdyby spała, nie byłaby w stanie wygodnie ułożyć się na naszej małej kanapie. To tyle, jeśli chodzi o arogancką dziewczynę — wczoraj wytarła mi smarki, a potem została ze mną całą noc na wszelki wypadek. A potem do domu wrócił mój mąż i nie miałam czasu na abstrakcyjne myśli.
Kłóciliśmy się do późnego wieczora, ale poszliśmy spać razem. Od tej wymownej kłótni minęło kilka miesięcy, a niedawno dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się dziecka. Nie rozmawiam z teściową po jej słowach i choćby nie wiem, jak mąż mnie przekonywał, nie będę się z nią komunikować i będę myśleć o przyszłości mojego syna lub córki. Zaczęłam częściej rozmawiać z moją szwagierką, chociaż daleko nam do najlepszych przyjaciółek, ale myślę, że nasze dziecko będzie miało bardzo fajną ciocię.
Nie przegap: Z życia wzięte. "Synu, potrzebuję pieniędzy na opał, zima jest tuż za rogiem": Nie mam, kupiłem drogi telefon