Najbardziej nieprzyjemne było to, że mój mąż, pomimo swojej dojrzałości, nigdy nie stanął w mojej obronie przed matką. W tych sytuacjach był po cichu obecny, udając, że go nie ma, lub znajdując pretekst, aby pobiec do sklepu.
Na miesiąc przed porodem musiałam iść do szpitala. W tym okresie teściowa wzmogła wysiłki, aby przekonać syna o mojej niekompetencji jako żony i przyszłej matki. W rezultacie po porodzie sama opuściłam szpital położniczy, a moi rodzice przywitali mnie, gotowi mnie wesprzeć i chronić.
Moja miłość do męża i naszego syna przezwyciężyła wszelkie nieporozumienia i trudności. Postanowiłam dać naszemu małżeństwu drugą szansę. Przez jakiś czas cieszyliśmy się przywróconą harmonią w naszej rodzinie, aż nadszedł ten moment, który do dziś pozostaje w naszej pamięci. Ten sobotni poranek o wszystkim przesądził.
Teściowa wdarła się do mieszkania, ignorując wszystko wokół, łącznie z dzieckiem, które obudziła. Jej słowa płynęły jak rzeka oburzenia i obelg, a mój mąż stał w milczeniu, pochylając głowę. W końcu urzeczywistniło się moje postanowienie – mój mąż nie mógł mnie ochronić przed jej wściekłością.
Po zebraniu najpotrzebniejszych rzeczy i synka pojechałam taksówką do rodziców, żegnając się z nienawistną atmosferą. Następnego dnia wniosłam pozew o rozwód i nie ulegałam już namowom męża, żeby „przeboleć” tę sytuację.
Teraz moje życie zależy tylko ode mnie i moich rodziców. Mam prawdziwy sens życia – wspaniałego chłopczyka, którego wychowuję w nadziei, że wyrośnie na prawdziwego mężczyznę, znacznie lepszego od swojego biologicznego ojca.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Ja i mój mąż przeprowadziliśmy się do mamy": Zadbała, żebyśmy się nie nudzili
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w osatnich dniach: Zaskakujące wieści na temat Alicji Bachledy-Curuś. W końcu się odważyła. O co chodzi
O tym się mówi: Nie żyje Jerzy Stuhr. Kondolencje płyną z całej Polski